Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2018
od Jurka: 17. Jeszcze Ryszard Wnikliwy czytelnik dostrzega - i mam nadzieję, że docenia - starania Klubu o aspekt tych wpisów moralny. Tym trudniejsza sytuacja moja obecna, kiedy muszę wyrazić preferencję - choć tylko w pewnym kontekście - dla raczej zła, aniżeli dobra.  Otóż nagranie w absolutnej przeciwfazie może - w pewnych okolicznościach - zabrzmieć lepiej w systemie Ryszarda, aniżeli w kierunkowo poprawnym. W tym drugim błąd będzie ewidentny. W pierwszym może w taki sposób wpłynąć na układ wektorów kierunkowości - gmatwaninę kierunków lepszych i gorszych - że wypadkowa, kierunek uśredniony, ulegnie przypadkowo brzmieniowej poprawie!  Chociaż, oczywiście, ideałem jest prawidłowy system - i prawidłowy doń wpuszczony sygnał!  Wyobraźmy sobie jednak sytuację następującą: kierunkowo prawidłowy system, ale sygnał fazowo odwrócony - i słuchacz świadomy tej błędności, poszukujący więc antidotum. A oto skutki powszechnie stosowanych strategii zaradczych.  Jako pierwsz
od Jurka: 16. Bieżączka Dzisiaj ponownie pauza od kierunkowości. Wnikliwy czytelnik zauważy, że zachowujemy - jako Klub - milczenie w kwestiach, na których się nie znamy (przykładem audiofilski dylemat główny: tranzystor czy lampa)…  Skoro jednak jest możliwość wykazania się, jako minimum, posiadaniem zdrowego rozsądku... Czy też posiadaniem wspomnień… Okazję ku temu przyniosły bieżące - i stąd tytuł - spotkania klubowe. Pierwsze u mnie, z Jackiem. Którego to dawny sopocki system gramofonowy został opisany w superlatywach przez Jarka.  Los sprawił, że Jacek teraz w Vancouver (dla mniej wtajemniczonych: to ekstremalna Kanada - ale przylatuje co roku). Oraz że może pozwolić sobie na audiofilskie wydatki, dla których wprawdzie nie całkiem „sky is the limit” - jak oni tam mawiają - w każdym bądź jednak razie granica ulokowana jest dla nas wysoko nieosiągalnie. I tutaj pierwszy z tematów dzisiejszych. Czy dla jakości dźwięku ważniejsza jest ilość zainwestowanych w spr
od Jurka: 15. Ryszard Co prawda, jądro Klubu (na marginesie: postanowiłem słowo to pisać - i czytać - dużą literą) konstytuuje się wokół idei - i praktyki - kierunkowości. Muszę jednak wyznać, że są osoby wśród grona rozszerzonego słyszące ją niezupełnie. I to mimo faktu, że różnice brzmienia kierunków są im jak na patelni prezentowane. Jeśli odwołać się do przypuszczeń z wpisu „Beethoven”, może to być funkcją większych możliwości  kompensacyjnych mózgu. Nie jestem w stanie zajrzeć do wnętrza, wydrzeć im tajemnicę. Argumentem jednak na rzecz tej tezy jest ponadprzeciętna - i na pewno wyższa od mojej - inteligencja przykładowo Tomka z Hamburga, Piotra M. czy też Jasia G. (których to inne walory słuchowe, a w dodatku też towarzyskie, czynią naszych spotkań perłami). Anegdotycznie tutaj pasująca wypowiedź Pavarottiego, kiedy został poproszony o zestawienie siebie samego, jako tenora, z Bjoerlingiem: „Nie porównujcie mnie z Jussim, ja jestem tylko człowiekiem”. Tematem tego wp
od Jurka: 14. Jaskinia platońska Wraz z Piotrkiem zaplanowaliśmy, że po opisie Jarka inicjalnych przeżyć z gramofonem nastąpi relacja podobna w odniesieniu do kompaktu, dalej opowieść o jego dalszych zmaganiach z obydwoma mediami, a w konkluzji osąd ostateczny, które z nich lepsze.  Pozostajemy w cierpliwym - ale i nabrzmiałym ciekawością - oczekiwaniu, rzecz by można: „w cierpliwej niecierpliwości”….  Tymczasem jednak czuję się zobowiązany odnotować niedawno zorganizowane przez Krzyśka spotkanie klubowe z guru od kompaktów Łukaszem F., połączone z odsłuchem daców jego konstrukcji. Niech to zarazem będzie glosa do moich rozważań z wpisu „Mickiewicz”, z naciskiem na aspekt chronologiczny i perspektywę własną… Również za mojej wczesnej pamięci gramofon miał konkurenta - wtedy kasetowca.  Choć powiedzieć można by równie dobrze, że konkurenta nie miał: brzmiał zdecydowanie muzyczniej. Potem także lepiej od pierwszych kompaktów na rynku; daruję tu sobie relacjonowanie ó
od Jurka: 13. Timeo Danaos  Przed chwilą mężczyzna w słuchawce przedstawił się jako reprezentant handlowy firmy, w jakiej to losowaniu przypadła mi atrakcyjna nagroda. Chodzi teraz o to, abym przybył na spotkanie, na którym wręczona mi zostanie… Odrzekłem, że nie chcę żadnej nagrody. Tej konkretnie, ale i w ogóle żadnych… Zapewnił, że jako firma szanują taką postawę. Są jednak - ze względów ściśle poznawczych - zainteresowani motywem odmowy… - Timeo Danaos et dona ferentes - powiedziałem.  Czyli - przetłumaczyłem - boję się Greków, nawet kiedy ofiarują dary. Porzekadło nawiązuje do drewnianego konia pozostawionego na przedpolu przez ustępujących od oblężenia Troi. Mieszkańcy miasta wprowadzili go tryumfalnie w obręb murów, tymczasem w środku ukrywał się Odyseusz wraz kilkoma wojownikami - i w nocy…  Przerwał mi, że wie, co w nocy, zna też to porzekadło - jednak jego firma nie rozlosowuje koni… Wyraziłem więc podejrzenie, że może samochód. Po co mi jednak nowy, choć
od Jurka: 12. Uściślenia Kiedy powiadamy, że prąd „płynie” przez przewodnik, kojarzy się to z czymś lekkim, łatwym i przyjemnym. Jest tak niezupełnie…  Uściślijmy, że niniejsze objaśnienie wyłącznie na użytek małej części czytelników, z elektrycznością obeznanej kiepsko. Do której zresztą zaliczam siebie; jest więc to również próba wytłumaczenia samemu sobie… Jeśli wziąć za przykład atom miedzi, ma on na najdalszej orbicie, czwartej, jeden wolny  elektron, dający się wytrącić pod wpływem przyłożonego napięcia zewnętrznego. To nie znaczy jednak, że powędruje on - tenże sam - do końca przewodnika. Raczej wytrąci elektron z atomu sąsiedniego, ten zaś z następnego - i tak dalej. Obrazowo jest to tak, jak byśmy wyciskali pastę do zębów dusząc koniec tubki: każda warstwa popycha sąsiednią - i domyślić się możemy mozolnej przepychanki. Tym bardziej istotna jest drożność tam we wnętrzu - w przypadku zaś przewodnika prądu oznacza to ułożenie jego kryształów.  Ważne więc, aby el