Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2018
od Jurka: 25. Wierność Pisząc o geometrii przesłuchuję winyle, trochę dla przyjemności - i o tym nieco poniżej.  Trochę na użytek decyzji: czy pozostają w kolekcji - i w jakiej kategorii. I o tym najpierw. I coraz to dylematy, dam przykład: Joni Mitchell, „Wild Things Run Fast” - z tym dokąd, gdzie to wsadzić? Jazz, pop, rock, piosenka? Dzwonię więc do Andrzeja Karpały, najwybitniejszego w Gdyni winylu kolekcjonera. Długi jego wywód - wywody Andrzeja są ba-a-rdzo długie - że dominujący, pomimo elementów innych, charakter tej płyty… I że także ze względu na całokształt twórczości Joni… Wreszcie konkluzja: „jazz”! Tylko że po wielu rozterkach tego rodzaju rozważam odstąpienie w ogóle od kategorii - i ustawianie płyt na półkach w kolejności po prostu alfabetycznej, niezależnie od ich rodzaju… Detalicznie mógłby to być porządek wyznaczony pierwszą literą nazwiska wykonawcy lub też, szczególnie przy muzyce klasycznej, kompozytora - zależnie od tego, co uznałbym za w k
Obraz
od Jurka: 24. Geometria „Zdarzenie błahe na pozór, niewarte aż poematu” - pisał Julian Tuwim w jednym ze swoich wierszy. Tak i teraz nic się wielkiego nie stało - „Polacy, nic się nie stało!” - po prostu prezes Klubu (d.s. organizacyjnych) wymontował swoją gramofonową wkładkę. Wszystko ma swoją przyczynę - i swoje następstwa. Przyczyną było, że Audio-Technica brzmiała Krzyśkowi za jasno. Ponieważ jednak ustawił mu ją niegdyś Waldek „Wally” Malewicz, naszła mnie refleksja.  Że choć pewnie na świecie sporo jeszcze wkładek osobiście przez „guru winylu” zamontowanych, to jednak w naszym środowisku ta była przedostatnia (została tylko jedna w Szwecji, u najznakomitszego audiofila gdańsko-upsalskiego, Adama Słyka).  Skoro zaś wszystko ulotne, to zapewne będzie podobnie z pamięcią we mnie o pewnym impulsie nadeszłym od Waldka, niedługo przedtem, zanim go zabrakło. Zasiadam więc zrelacjonować to niezwłocznie - aczkolwiek burząc raz jeszcze zaplanowaną wpisów kolejność…
Obraz
od Jurka: 23. Valhalla plus Kimber Plus Jako kontynuacja poprzedniego, również wpis niniejszy oraz następny są pozaplanowe.  Dojdą w nich jednak do głosu niektóre z zapowiedzianych aplikacji teorii kierunkowości.  Aczkolwiek - skoro miało być najpierw o bezpiecznikach - nie w porządku zaplanowanym. Nie wymagamy jednakże, by plany realizowane były wszystkie - i co do joty! Przeciwnie, dowodziłoby to inercji w działaniu, my zaś wszyscy cenimy zdolność przystosowania się do sytuacji - z natury rzeczy wszak zmiennej. Natomiast, owszem, niechaj pozostaną nienaruszalne pryncypia, podstawowe zasady! Jeżeli zabieramy się za modyfikowanie czegokolwiek, posłuchajmy tego najpierw w dotychczasowej postaci.  Nakładając przy tym raster własnych gustów i oczekiwań, własne muzyki wyobrażenie. Bez względu na to, czy uważamy je za obiektywne - abstrahując od pytania o słuszność takiego mniemania - czy też mamy świadomość swoich indywidualnych preferencji. Zaprawdę bowiem, dźwięk n
od Jurka: 22. Zstępuję do Valhalli Ta moja nie jest dziewicza, spędziliśmy już razem dni kilka. Zaś teraz już-już chwytałem za pióro w kwestii bezpieczników - kiedy pojawił się impuls pomajsterkowania raz jeszcze.  A to za sprawą (patrz „Bieżączka”) świetnego brzmienia gramofonu audiofila z Vancouver, Jacka. Najlepsze modele firm Oracle i SME, wkładka wprawdzie na razie zastępcza, ale to w oczekiwaniu na najlepszą Koetsu; brzmienie tego wszystkiego poznane wprawdzie tylko z jego ustnej na klubowym spotkaniu relacji, czemu jednak miałby okłamywać przyjaciół?! I stąd inspiracja. Postanowiłem - choć i tak bez szans dorównania - także mój gramofon poprawić troszeczkę.  Wnikliwy czytelnik zakrzyknie, że zazdrość - niesłusznie jednak! Dobry dźwięk w każdego audiofila domu cieszy mnie tak samo jak dobry dźwięk w moim domu - w domu zaś przyjaciela cieszy nawet bardziej! Raczej poczucie lojalności wobec posiadanego produktu - i wyrzut sumienia, że może nie zrobiłem dlań dot