od Jurka:



3. Detektor

O fenomenie kierunkowości pisałem już w roku 2001 w Grzegorza  Swinarskiego "Magazynie hi-fi"; przypomnę teraz pewien obwód, dla którego użyłem określenia „detektor”.

W cudzysłowie wówczas, który obecnie odrzucam, gdyż rzecz przywoływana będzie w dalszych tekstach często. Niechaj więc ma nazwę - ego te baptizo! - oficjalną (przy czym "wykrywacz kierunków" opisywałaby funkcję wprawdzie dokładniej, ale mniej lapidarnie).


Źródło dźwięku stanowi tu lewy kanał odtwarzacza CD (jako że główna część informacji muzycznej większości nagrań jest właśnie w lewym zapisana).

Stąd pojedynczy interkonekt  biegnie do wzmacniacza. Użyte jest wejście jednego tylko kanału - i korespondujące z nim wyjście. 

Z którego następnie jedna tylko para przewodów prowadzi do pojedynczego głośnika. Przewód minusowy zostaje podłączony na stałe, natomiast plusa jest początkowo rozwarty, oba zaś końce przerwy wyposażone są w krokodylki. 

Wpinamy w nie obiekt mający być przebadanym - kolejno w dwóch orientacjach. I odsłuchując przewodzony sygnał muzyczny orzekamy, przy którym ukierunkowaniu brzmienie systemu jest lepsze (o kryteriach oceny w przyszłości). 

Nazwijmy to "kierunkiem lepszego brzmienia"; na przyszłość będziemy używali skrótu "KLB" (dalej też bez cudzysłowu).

Wieńcząco oznakowujemy na testowanym obiekcie owego KLB początek - przy założeniu przebiegu sygnału od plusa nadajnika do plusa odbiornika (założeniu - o tym też w przyszłości - wprawdzie umownym, konsekwentnie jednak również dla wszystkich naszych dalszych praktycznych poczynań obowiązującym)…


Uzupełnijmy, że w przypadku sprawdzania dielektryków - których to kierunkowość również oddziałuje na jakość przewodzenia prądu, w tym przypadku indukcyjnie - montujemy pomiędzy krokodylki zwierający kawałek drutu, zorientowany zgodnie z jego KLB. I na niego to nawlekamy, alternatywnie zorientowany, badany element (przykładowo kawałek kablowej izolacji czy też izolacyjną podkładkę). Jeśli zaś brak umożliwiającego nanizanie otworu (na przykład w przypadku kawałka drewna), po prostu przykładamy obiekt do zwierającego przewodu kolejno możliwymi stronami.


Zachowajmy, oczywiście, rozsądek. Możemy przetestować kierunkowość choćby nawet metalowego widelca lub łyżki, nie jednak wnętrza półprzewodnika czy spolaryzowanego kondensatora; nie przepuszczajmy też sygnału głośnikowego przez - przykładowo - delikatne uzwojenie wkładki gramofonowej (aczkolwiek możliwe jest sprawdzenie z osobna kierunkowości jej poszczególnych pinów: przy lokalizacji krokodylków drogę przebiegu prądu ograniczającej).   


Jeśli detektor taki skopiujecie, to efektywność jego będzie początkowo ograniczona - z powodu przypadkowej kierunkowości zastosowanych przez was elementów. Ważne jednak, by „uchwycić przyczółek”, usłyszeć różnicę jakąkolwiek, choćby minimalną. Pozwoli to na stopniową korektę orientacji  kabli połączeniowych - których to kierunkowość jest wszak wypadkową KLB przewodnika i izolacji. Oraz - w obliczu nieobracalności krokodylków - na wyselekcjonowanie optymalnych spośród większej ilości (a więc o zgodnym KLB wszystkich części składowych, przy czym, oczywiście, odwrotnym dla początku i końca). 

O sposobie radykalnym, mianowicie zastosowaniu dla całego obwodu „przepalarki”, napiszę w przyszłości. 

Już teraz jednak, z każdym takim krokiem, rezolucja waszego detektora będzie rosła.

I oczywiste, że może on stać się również - to druga funkcja! - idealnym narzędziem dla porównawczej oceny brzmienia wszelkich pasywnych komponentów dających się wpiąć pomiędzy jego krokodylki (jak również bezpośrednio do zwartych przyłożonych)...


Konieczne wyjaśnienie, również na użytek wpisów dalszych. 

O ile o brzmienie jest realnym atrybutem muzyki odtwarzanej przez nasze systemy audio, to o brzmieniu tych ostatnich mówimy w sensie tylko umownym, to samo dotyczy ich komponentów oraz - schodząc coraz niżej - elementów tychże składowych.  

Umownym, ale i konkretnie uwarunkowanym. Jakość rezultującej muzyki jest bowiem zależna od - między innymi - uwarunkowań transmisji prądów i sygnałów poprzez obwody, a więc także od jakości ich elementów. Będącej funkcją ich właściwości zarówno konstrukcyjnych, jak i właśnie materiałowych i kierunkowych. W szczególnym zaś przypadku części pasywnych dających się przy zastosowaniu detektora ocenić odsłuchowo. 

Konkludując, umowność - również! - pojęcia KLB nie pomniejsza znaczenia decyzji, w jaki sposób zorientujemy w obwodzie na przykład opornik lub - też przykładowo - pomieszczony wewnątrz obudowy komponentu wspornikowy klocuszek drewniany...

(Natomiast w sensie realnym powiedziałbym o "rozbrzmiewaniu" tego ostatniego, jeśli zostałby w pomieszczeniu odsłuchowym gdzieś położony - w szczególności pomiędzy głośnikami. I tak, przykładowo, Wiesiek S. chwali dźwięk czereśni i brzozy, w mojej praktyce sosna dodaje harmonicznych, a ujmuje czystości, dąb zaś na odwrót. Co do mirtu, w dodatku przyciętego w proporcjach złotego podziału odcinka, czyli materiału "Myrtle Blocks" Cardasa, byłaby to inwestycja bardziej kosztowna i brzmienia nie słuchałem; jeśli jednak zostanie przez kogoś opisane, chętnie się oń czegoś dowiem.) 


Na koniec podkreślmy, że warunkiem koniecznym - przy obu detektora zastosowaniach - jest poprawność kierunkowa odsłuchiwanych nagrań („pchanie”, nie zaś „ssanie”), pożądanym zaś ich odpowiednie walory muzyczne.

I tutaj uzupełnienie, że od czasu tamtego tekstu zmieniłem referencję. 

"Water of Love" z krążka Dire Straits zastąpiło CD „Modern Cool”, przede wszystkim zaś utwór  „You and the Night and the Music” (wykorzystuję, powtarzam, tylko kanał lewy). 

W następnym więc wpisie zaśpiewa Patricia Barber i zabrzmią instrumenty towarzyszące (taki sobie kawałek piosenko-jazzu),  pomiędzy zaś krokodylki powędrują kolejno rozmaite kawałki lutowniczej cyny - do mojego odsłuchu i opisania…





Po dwóch latach innowacyjne uzupełnienie do opisu procedury ustalania KLB w "3. Detektor". 

Gdzie badany element był ujmowany w rozwarte krokodylki obwodu pojedynczego kanału wzmacniacza i głośnika. Większe wartości oporników transmisję sygnału muzycznego jednak uniemożliwiały, a i bywała ona upośledzona w przypadku kondensatorów. 

Obecnie więc przykładam badany element nóżkami do krokodylków ze sobą zazębionych (w tym miejscu najporęczniej, przewód bowiem reszty obwodu jest izolowany). Element nie zostaje więc podłączony - jak poprzednio - szeregowo, lecz równolegle; mimo to brzmienia alternatywnych orientacji pozostają równie odróżnialne. 

Doświadczenie pokazało także, iż mniej wprawni odsłuchujący miewają trudności z determinacją KLB przy użyciu jako sygnału muzycznego „Patrycji”; słyszą wprawdzie różnice pomiędzy połączeniami, gorzej jednak z ich wartościowaniem. Kolejne więc uaktualnienie: sięgajcie w wątpliwych przypadkach po „Jazz at the Pawnshop”. Ścisłej utwór - w wersji CD - trzeci, „High Life” (słuchamy, oczywiście, tylko jednego kanału, lewego). Przy zorientowaniu nieprawidłowym testowanego elementu gorzej brzmią zarówno wszystkie instrumenty, jak i oklaski, przede wszystkim jednak - i stąd ta rekomendacja - słychać opóźnienie czasowe kontrabasu. Jakby Georg Riedel pozostawał permanentnie krok z tyłu za resztą zespołu (a przy tym grał w innym pomieszczeniu: z wciągająca powietrze ssawką). 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wprowadzenie