od Jurka: 

19. Audiofilia


Mała pauza od  kierunkowości, ostrzę tymczasem pióro przed wpisami na temat aplikacji…

Powiedziała przez telefon, że chyba nie zaśnie - i co zrobić, jakaś tabletka?
Poradziłem, żeby wypełniła czas myśleniem, na przykład o sensie życia.
- I do jakich wniosków doszłaś? - spotkawszy spytałem.
- Jak dla kogo - odpowiedziała. I że dla wierzących to zasłużenie na wieczny ogląd Najwyższego - i również ona jest tym motywowana. Ponadto jednak różni ludzie upatrują sensu życia w rzeczach różnych…
- A ty osobiście?
Odrzekła, że w miłości...

Następnej nocy nie mogłem zasnąć ja…. 
Jak nie mam wiedzy z zakresu elektryczności, tak samo przyrody, filozofii i teologii - wszystkie więc moje myśli były nieuczesane… 
I nie znam się współczesnych w tych naukach tendencjach, aby obok pytań tzw. „wielkich” - o sens, genezę, początek czy też brak początku - zadawać jeszcze większe: o możliwość - z naszej perspektywy - sformułowania odpowiedzi. W tym konkretnym przypadku obok pytania o sens mielibyśmy więc pytanie o sens pytania o sens. Co by celowość tego wpisu unicestwiało. Ale powtarzam, że się nie znam - więc się zastanawiałem…
Było mi zaś jasne, że chodziło nam o sprawy odmienne. Jej o sens, jaki sami swojemu życiu przypisujemy i jakim je wypełniamy.  W rozumieniu zaś moim „sens” to powód, dla którego zostaliśmy na ten padół powołani.
Oczywiście, że można by w tymże samym kierunku przeinterpretować również pierwszą część jej odpowiedzi. 
Jakoś jednak uwłaczające wydało mi się domniemanie, że po to Najwyższy powołuje nas do życia, aby potem - po zweryfikowaniu na sądzie ostatecznym - zapewnić sobie wieczne towarzystwo. Jaki byłby Jego motyw: samemu nudno we wszechświecie? 
Co w dodatku z resztą, która osądzona zostanie negatywnie? Czy dlatego mieliby zostać do życia powoływani, aby wieczną kompanię miał potem również Zły?
Gdyby zaś tak, to przecież można by było stworzyć takie towarzystwo - i do takich celów - od zarania, nie poddając w ogóle próbie ziemskiego bytowania. 
Epizod życia mógłby zostać pominięty - tym bardziej, jako nieistniejące, nie miałoby żadnego w ogóle sensu! 
Pomyśleć łatwo, ale trudniej udźwignąć taką konkluzję w środku samotnej nocy…

Może więc żyję dla przetrwania Gatunku? Lub też - przez Dawkinsa opisanego - Samolubnego Genu? 
Problem jednak, że musiałbym wyobrazić je sobie jako byty realne, obiektywnie istniejące. I powołujące nas do życia dla swojego własnego przetrwania…
Wówczas jednak równie możliwym byłoby wyobrażenie sobie Miłości - w takiej samej roli i w takiej samej postaci. 
Jako byt nadrzędny i sprawczy tym spośród nas życie dający, co do których ma wiedzę, że będziemy jej sługami. Dla pewności tak genetycznie wyposażani, że będziemy kochliwi, romantyczni, potentni i sentymentalni …
Problem jednak, że również dla bytów innych otwiera to pole istnienia. Okrucieństwo - które stworzyło Kubę Rozpruwacza, Stalina i Hitlera. Zazdrość, Nienawiść, Prymitywizm myślenia - znaleźlibyśmy przykłady nawet we własnym, ale i w dalszym, otoczeniu…
Niekończąca się lista możliwości; z biegiem nocy potencjalny areopag nadrzędnych bytów ulegał w mojej głowie wypełnieniu.

Nad ranem pomyślałem też o Audiofilii. Czemu nie? Taki sobie milutki bycik kosmiczny rodzaju żeńskiego - który to między innymi nas, Klubowiczów, uczynił sługami. Ale i Was - kupujących sprzęt i magazyny tematyczne, odsłuchujących, odwiedzających masowo wystawy. A może i zaniedbujących przez to swoje związki socjalne i emocjonalne, choćby wartościowe, może zaniedbujących własną kondycję umysłową, może cielesną?
Ale i Piotrka, blog ten administrującego, i mnie, tutaj piszącego - mimo że zapewne nie jesteśmy czytani…

Wnikliwy czytelnik - może jedyny czytelnik tego blogu? - zapyta, czy to tak serio…
Podobnie Niels Bohr - który na drzwiach swojego domu przybił żelazną podkowę - spytany kiedyś został, czy wierzy naprawdę, że to przynosi szczęście.
- Oczywiście, że nie - odpowiedział. - Jasne, że to jest przesąd!
Więc dlaczego ją zawiesił, zapytano.
- Dlatego, że to działa: czy się w to wierzy, czy nie wierzy - odrzekł laureat nagrody Nobla, twórca modelu atomu.



Autor tego wpisu przy ustalaniu sensu życia.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wprowadzenie