od Jurka:
47. Przepalarka (1)
Tylekroć wspominana, zostaje opisana.
Jako jedyne w świecie urządzenie pozwalające przekierunkować na trwałe strukturę molekularną przewodników prądu.
Uściślając: jedyne znane Klubowi.
Też uściślając: co robi tam we wnętrzu metali - o to mniejsza. Ważny jest skutek: zmienia po 48 godzinach zastosowania kierunek lepszego brzmienia (KLB), przyporządkowuje go przebiegowi generowanego przez siebie sygnału (który to może być słabszy lub silniejszy; Klub doradza - i to dla wszelkich zastosowań - drugą, oznakowaną „Loudspeaker”, opcję).
Konsekwentnie powinniśmy stosować nazwę: „przekierunkowywarka” - byłby to jednak łamacz językowy, prawie na miarę „konstantynopolitańczykowianeczka”. Niech więc pozostanie jak w tytule; tym bardziej, że nazwa ta jest już od dawna - wraz z samym urządzeniem - spopularyzowana w Klubie i jego otoczeniu.
Przy pełnej świadomości odmienności od produktów innych ochrzczonych podobnie, przykładowo płyt „burn out” wielu producentów. W jakimś stopniu zmieniających brzmienie systemu, jednak nie na trwałe (i niekoniecznie na bardziej muzyczne) - a przede wszystkim nie wpływających w stopniu żadnym na KLB użytych z ich towarzyszeniem przewodów i komponentów.
Pamiętam, jak zidentyfikowawszy przed laty zjawisko kierunkowości, poszukiwałem sposobów jego kontroli.
Postępujące rozgrzewanie testowego kawałka drutu, takież obstukiwanie go młotkiem - i wiele jeszcze zabiegów wymyślnych; wszystko bez skutku. Jeśli po wpięciu w „detektor” (patrz wpis o tymże tytule) brzmiało lepiej przy przebiegu prądu/sygnału „od A do B”, to odwrócić tego na „od B do A” było niepodobna.
Nie są również skuteczne oddziaływania inne.
Przykładowo, wieloletnie niezgodne z KLB usytuowanie bezpiecznika prądu w wiekowym jakimś urządzeniu uczyni wprawdzie wpływ jego na brzmienie prawie strawnym - i tak jednak odwrócenie przyniesie poprawę. Czy też fakt coraz lepszego - wraz z upływem czasu użytkowania - brzmienia gramofonowej wkładki przypisać można wyłącznie uelastycznieniu jej zawieszenia, może też „doszlifowaniu” igły, takie same pozostaną jednak KLB jej cewki i wewnętrznego okablowania (i jeśli ktoś miał pecha zakupić ssącą, to już będzie mu ssała zawsze). Podobnie „dociera się” układ drgający dynamicznego głośnika - oryginalne ukierunkowanie jednak jego cewki nie ulega zmianie…
Anegdotycznie, tak właśnie było z jedną w przetwornikach nisko-średniotonych moich w zamierzchłych czasach posiadanych Spendor SP2. Z których jeden pchał, drugi ssał - i z tego to powodu, pomimo muzyczności konstrukcji, para ta musiała pójść w inne ręce (i do innych uszu; nie wszystkie są wrażliwe, w co próbowaliśmy wczuć się we wpisie „Beethoven”). Również nie było z kierunkowością optymalnie w przypadku moich tychże głośników generacji następnej (SP2 MkII) - które jednak na dłuższy czas pozostały. Pozostać mogły, ponieważ posiadłem już tymczasem przepalarkę!
Wielokrotnie przeróżne branżowe czasopisma ogłaszały plebiscyty na komponenty w historii audio najważniejsze - i przeróżne były nominacje. Przykładowo głośniki LS3/5a (i tu gratulacje dla Jarka, który posiada parkę); czy też gramofon Linn Sondek (tu powinszowania dla piszącego); czy też oryginalne elektrostaty Quad (ESL57 - nie posiada w naszym otoczeniu nikt, tu więc bez gratulacji). Autor natomiast wpisu nominowałby najchętniej przepalarkę Duo-tech właśnie!
Aczkolwiek sama w sobie „muzyki nie zagra” (pulsujący zaś ton wydawany poprzez głośniki, jeśli to akurat one są przepalane, doprowadza raczej do szału). Umożliwiając jednak korygowanie wad komponentów i akcesoriów systemu, jest przepustką do jego adekwatnego brzmienia niezbędną.
Paradoks natomiast, że sam producent nie miał tego świadomości.
W załączonej broszurze mowa o „enhancement” kabli, co należałoby rozumieć jako rozwinięcie ich pozytywnych własności, nic jednak na temat kierunkowości - takiej, jak jest ona tematem głównym naszego blogu. Tyle tylko, że strzałki ilustrują orientację sygnału („poprawiającego” w rozumieniu producenta) - i z tym jednak problem!
Wszystkie znane Klubowi egzemplarze przepalają - dla plusów czy też faz podłączanych kabli - od prawych ku lewym gniazdom urządzenia. Zarówno więc przepływ wewnętrzny sygnału, jak i jego kontynuacji na zewnątrz, powinien być oznakowany na obudowie strzałką zwróconą od lewa do prawa. I jest - w przypadku większości znanych nam egzemplarzy; na niektórych z nich jednak odwrotnie! Można się domyślać, że zgodnie z kierunkiem fabrycznej niekiedy strzałki na kablach, oglądanej w lokalizacji przeciwległej do maszyny środka pętli, jaką utworzą po obustronnym wpięciu. I tak jednak, takie zagmatwanie myślowe trudno nie określić inaczej, niż jako nóż wbijany przed producenta w serce własnego produktu!
Może i to przyczyniło się do powściągliwości recenzji (przykładowo Kena Kesslera w „HiFi News@RR”), zaledwie z rezerwą Duo-tech rekomendujących - przy tym zaś nie odnotowywujących w ogóle kształtowania kierunku!
Okażmy jednak dodatkową dozę wyrozumiałości. Oprócz prawdopodobnych deficytów słuchowych recenzentów, były też przyczyny obiektywne.
Gdyby przekierunkowali kawałek drutu solid core bez izolacji, rezultaty byłyby ewidentne. W przypadku jednak realnych kabli, nieprzepalone pozostają, z degradującym dla ogólnej kierunkowości skutkiem, koszulki sporządzone z izolatorów - co do zaś samych przewodników, te ich części, które z przepływającym sygnałem komunikują się tylko jednostronnie. Swego rodzaju ślepe uliczki (w poprzednich wpisach nazywane „kikutami”).
Jest też problem dodatkowy, mianowicie przy przepalaniu interkonektów w sposób oryginalnie zalecany i odpowiadającej temu - takiej, jak na załączonym poniżej zdjęciu - konfiguracji urządzenia.
O ile dla pina plusowego interkonektu droga impulsu przekierunkowywującego jest taka sama jak potem sygnału w praktycznym zastosowaniu, to już nie dla minusa. Chyba że jest to konstrukcja DIN, spotykana obecnie rzadko. W przypadku natomiast wtyków CINCH, przy ich przypadkowym wpięciu, sygnał będzie zazwyczaj przechodził innym przy przepalaniu niż w użytkowaniu skosem po obwodzie - oraz, równolegle, po nim błądząc - i niemożliwym będzie kierunkowość optymalna.
Opis urządzenia uzupełnijmy więc w tym miejscu o praktyczne porady - częściowo będące powtórzeniami z wpisów poprzednich, jednak i tutaj w aspekcie przepalania stosowne.
W przypadku autorskiego (d.i.y.) sporządzania interkonektu z wyselekcjonowanego przewodu sprawdźcie (sposobem opisanym w „Detektor”) KLB wszystkich jego koszulek i oplotów - oraz wyrysujcie kompletny diagram wektorów.
Z reguły nie wszystkie one będą miały kierunek dla - odpowiednio - plusa i minusa pożądany; wybór więc zakładanego KLB całości będzie kompromisem. Jeśli odpowiada wam brzmienie spokojne i substancjonalne, preferujcie prawidłowość izolatorów minusa, jeśli raczej walory rytmiczne - toru plusowego. (Tutaj powtórzenie, iż chodzi o koszulki i oploty - Duo-tech nie zmieni bowiem ich kierunkowości.)
I dopiero zgodnie z powyższym wyborem przepalcie przewodniki - niezależnie od ich ukierunkowania oryginalnego!
Co do wtyków, dokonajcie - posługując się wiedzą z wpisów poprzednich - takiej selekcji, aby oryginalnie prawidłowe (odpowiednio dla plusa i minusa, wejścia i wyjścia) były „kikuty”. Nie zostaną już bowiem, powtarzam do znudzenia, przekierunkowane - w przeciwieństwie do ich części obustronnie przewodzących, które przepalicie już jako element integralny całej konstrukcji.
W przypadku natomiast interkonektu fabrycznego, gdzie na elementy powyżej opisane nie mamy wpływu, pozostałe pomimo przepalania niedoskonałości - oraz wynikające z nich nieuchronne różnice pomiędzy egzemplarzami pary - kompensujemy synergicznym przyporządkowaniem ich kanałom systemu, jak to zostało już w blogu opisane.
Zakładam przy tym, iż na sposób również wcześniej zalecany ukierunkowaliście już we wszystkich swoich komponentach punkt podpięcia minusa: od dołu, dna chassis. Teraz zaś czynimy to samo - po otwarciu - w przepalarce; jej przypadkowo ukierunkowane pierścienie lutownicze muszą zostać odpowiednio przekręcone. Zabieg prosty, jednak niezbędny - jeżeli mamy zamiar przepalać interkonekty na sposób opisany przez firmę…
Można bowiem również inaczej - o czym jednak potem, najpierw bowiem jeszcze o zalecanym przez producenta sposobie przepalania kabli głośnikowych; to już jednak we wpisie następnym.
Jeszcze zaś teraz podkreślmy wyjątkowość tak silnej rekomendacji - z zasady bowiem nie testujemy i nie polecamy na tym blogu komponentów.
Aczkolwiek mamy świadomość, iż jest to postawa kontrproduktywna dla poczytności. Recenzje medialne markowych urządzeń dają odbiorcom poczucie i przeżycie przygody kontaktu (tym bardziej intensywne, im wyższa cena produktu i ich prestiż; jeśli czytelnicy nawet ich nie posiądą, to poprzez lekturę z nimi pobędą). Wieńczące zaś rekomendacje są jak drogowskaz - ku decyzjom zakupowym lub przynajmniej ku aspiracjom…
W kontraście - i poza przypadkiem przepalarki Duo-tech - Klub nie powie nigdy czytelnikowi: kup to lub tamto.
Klub poda mu natomiast rękę - albo uchwyci rękę jego, jeżeli po pomoc wyciągnięta - i przeprowadzi go poprzez poczynania wszelkie pozwalające na usłyszenie muzyki na poziomie akceptowalnym. Z komponentów wszelkich, niezależnie od ich ceny i oryginalnej jakości.
Wprawdzie na poziomie, owszem, od obu tych czynników zależnym - to już jednak inna, już nie nasza, bajka.
Komentarze
Prześlij komentarz