od Jurka:


76. PP, D, gniazda dolne


Kiedy zamknięty już cykl dotyczący regulatora, pora powrócić do optymalizacji głośników. 

Przypomnijmy, że poprzez poczynania wyłącznie zewnętrzne, określone jako "procedura podstawowa". 

Bez natomiast otwierania i ingerencji we wnętrza oraz bez przekierunkowującego przepalania elementów terminali i zwrotnic - którą to procedurę nazwałem dla odróżnienia "totalną". I którą w przyszłości opiszę - jeżeli sprzyjać będą okoliczności.

Również okoliczności, wcześniej zrelacjonowane, zdecydowały o doborze przykładowej pary głośników. 

Natomiast oczywiste, że działania podobne stosowne będą również przy egzemplarzach innych. Aczkolwiek szczegóły konstrukcyjne mogą być odmienne - wówczas zaś przewodnikiem musi być rozumowanie indukcyjne i zdroworozsądkowe. Oraz inspiracja wcześniejszymi treściami blogu. 

Przede wszystkim ideą prawidłowej kierunkowości, w przypadku zaś elementów systemu stereofonicznego - co odnosi się między innymi do głośników - również jak najdalej idącego podobieństwa brzmieniowego kanałów. 

I niech nam zasady te przyświecają - jak słoneczko - nadal i zawsze! 


Zacznijmy od kwestii kierunkowości w miejscu, do którego doszliśmy we wpisie poprzednim: styku kabli głośnikowych i gniazd podłączeniowych głośnika. 

Pojedynczych, jeśli taka konstrukcja. Jeżeli zaś podwójnych, jak w przypadku osobnych dla sekcji nisko- i wysokotonowej, a więc również w egzemplarzach opisywanych, to na początek podłączymy - i tego dotyczy wpis niniejszy - tylko te pierwsze. Lub też te dla sekcji średniotonowej - mianowicie w przypadku wyposażonych w osobne wejścia głośników trójdrożnych; o takiej specyficznej sytuacji jeszcze trochę w przyszłości. (Jak również o ewentualności "biwiringu", a więc zastosowania podwójnych par przewodów.)

Uniwersalnie jednak, w każdym z wymienionych przypadków, dodatkowe zróżnicowanie wprowadzi rodzaj zakończenia kabli. 

"Banany" podłączamy bowiem do zewnętrznego skraja tulejek gniazd, natomiast "widelce" oraz końcówki "gołe" do punktu dalszego ich przebiegu, z reguły w okolicy połowy. Wymogi orientacji kierunku lepszego brzmienia są w rezultacie odmienne; patrz wpis 29. "KLB-Prawidła".

W przypadków wtyków bananowych optymalny KLB tulejki gniazda plusowego to, oczywiście, od zewnątrz ku głośnikowi; minusowego odwrotny. 

Przy pozostałych natomiast rodzajach podłączeń mamy do czynienia z sytuacją określoną w tamtym wpisie jako "doczepki" (albo "kikuty"; nie mogłem się wtedy zdecydować, co bardziej obrazowe). Dla minusa niezmienioną: również resztka tulejki, nieprzewodząca już powracającego sygnału, powinna mieć KLB zorientowany ku zewnątrz. 

Dla plusa natomiast  kierunkowość pasywnej "doczepki"  powinna być odwrotna. To jednak w praktyce nieosiągalne - przy jednorodności materiałowej całości. Ma ona zawsze KLB wspólny, któraś więc z dwóch części dla brzmienia niekorzystny.

Uogólniając, należało by każdą z tulejek przebadać detektorem (wpis 3.) i w razie potrzeby przekierunkować przepalarką "Duotech" (wpisy 47. i 48.) - w całości lub jej segment...


"Należało by" - użyty został tryb warunkowy. 

Z trzech powodów. Zapewne czytelnik nie posiada przepalarki, no i jest to opis postępowania uproszczonego. Powód zaś trzeci, że autor, traktujący dotąd kwestię brzmienia maksymalistycznie, popada w trakcie prowadzenia blogu w wiek coraz bardziej zaawansowany - i coraz mniej w nim bezkompromisowości. 

Skoro zaś większość osób wokoło słucha muzyki poprzez smartfony/iphony, a niektórzy audiofile podłączają je nawet do swoich systemów jako źródło... 

Sprawdziłem wyrywkowo kilka - jak odtwarzają z sieci "Patrycję". Pięć z nich na sześć niekierunkowo. Dusiła się góra, zasysał kontrabas , nie dobijała perkusja. Nie z winy materiału, nagranie bowiem "You and the Night and the Music" zamieszczone na youtube przez "andrewckk" - i opatrzone wizerunkiem płonącego ognia - jest pod względem kierunkowości całkiem-całkiem bliskie płytowego oryginału. 

Aczkolwiek zamieszczone tamże nagrania tegoż samego inne tak bardzo od prawdy odległe, że proszę nie oceniać na ich podstawie ani Patrycji, ani zasadności rekomendacji utworu jako wzorca prawidłowej muzyczności.

Skoro jednak, powtórzmy, dookoła większość ...

Jak napisał Mickiewicz, "trzeba z żywymi naprzód iść" - uszanuję więc postęp! 

Pozostawiamy zatem kierunkowość wejściowych tulejek bez sprawdzenia i bez zmiany - choćby była fałszywa w całości lub części.

Spróbujemy jednak ratować brzmienie, przynajmniej nieco, poprzez poczynania kompensujące: dobór sposobu podłączenia kabli i selekcję nakrętek .

 


Kable głośnikowe zakończone "goło" możemy przewlec poprzez poprzeczny otwór tulejek albo od góry, albo od dołu, w dodatku dla plusa i minusa tak samo lub odwrotnie. Oprócz kierunkowości wzdłużnej, tulejki charakteryzują się również poprzeczną, każda więc z opcji i każda z ich kombinacji poskutkuje brzmieniem odmiennym. 

Alternatywa "od dołu albo od góry" stosuje się również do kończących kable "widelców", dodatkowo zaś inaczej zabrzmi skierowanie ich ku głośnikom różnymi powierzchniami. Są bowiem kierunkowe także na swojej grubości. Oczywiście, przede wszystkim wzdłużnie, selekcja egzemplarzy z właściwym KLB możliwa jednak byłaby tylko w przypadku własnoręcznego zakończania.

To samo dotyczy wtyków "bananowych". Jeśli natomiast zamontowane fabrycznie, możemy wpływać na brzmienie podłączenia, a więc i głośnika, wyłącznie wykorzystując różnorodność kierunkowości poprzecznej, poprzez rotację wtyków dookólną. Porada praktyczna: poczynić na obwodzie punkt orientacyjny - i obracać odsłuchując lewy kanał "Patrycji".


Taki sam wpływ na brzmienie pojedynczych głośników i na spójność pary ma kierunkowość nakrętek. 

Wstępnie moglibyśmy ustalić KLB każdej z nich przy pomocy detektora. Pamiętamy jednak z wpisów poprzednich, że nawet egzemplarze o tej samej orientacji okażą odmienną, choćby subtelnie, brzmieniową synergię w danej lokalizacji. Sensowniej jest więc selekcjonować je od razu in situ, w miejscu przeznaczenia. 

Zaczynamy do nakrętek plusowych, przy tym w ściśle określonej kolejności. Wybieramy najpierw brzmieniowo optymalną dla głośnika lewego, dopiero potem dla głośnika prawego - odsłuchując w obu przypadkach lewy kanał "Patrycji". W tym drugim jednak weryfikujemy następnie ustalenie odsłuchując ten sam utwór w wersji stereo. Wymogiem wobec głośnika prawego jest bowiem brzmienie zarówno dobre, jak i do lewego podobne, przede wszystkim zaś doń dostrojone.

Przy obudowach ulokowanych czasowo tuż obok siebie zaowocuje to złudzeniem, jakby grał głośnik pojedynczy, tyle że większy; również zaś nagrania stereo usłyszymy jak powiększone mono. Przy zestrojeniu natomiast odbiegającym od perfekcji głośnik prawy będzie lewemu "przeszkadzał", usłyszymy zasysanie z jednej strony, całego zaś tandemu zafałszowania timingu i intonacji.

Opisane strojenie nakrętek plusowych przeprowadzamy przy nieobecności minusowych (inaczej byłoby to jak równanie z dwoma zmiennymi jednocześnie). Bezproblematyczne to w przypadku wtyków kabli bananowych; kable natomiast gołe lub zakończone widelcami musimy podłączyć na ten czas w sposób jakiś prowizoryczny (byle dla obu głośników identyczny).

I dopiero w następnej kolejności dobieramy nakrętki minusowe. I znowu kryterium jest optymalne brzmienie głośnika lewego, w przypadku zaś prawego - powtarzam - również możliwie podobne i zarazem do stereofonicznej pary dostrajające.  


Przy tym dodatkowo ważne, że jeżeli na oryginalnych nakrętkach znajdują się plastikowe obrączki identyfikujące polaryzację, to wszystkie je uprzednio usuwamy. Tak jak w przypadku głośników wybranych jako przykładowe; na załączonej więc fotce jedna z nakrętek jeszcze z tym oznakowaniem, inna już po usunięciu (czynność wykonalna łatwo z użyciem podważającej igły). I znowu przyczyną jest kierunkowość; pamiętamy z wpisów poprzednich, że charakteryzują się nią również tworzywa sztuczne. 

Postępowanie nasze wykluczy zatem ewentualne przypadki kolizji KLB obrączki z orientacją zarówno nakrętki, jak i danego segmentu tulejki - i stąd potencjalne deficyty brzmieniowe. Przeciwnie zaś, domyśli się wnikliwy czytelnik, dobierzemy identyfikatory dla każdej lokalizacji optymalne. (Patrz wpis 49. i docinanie koszulek termokurczliwych o zaledwie nożyczek muśnięcie; oprócz kierunkowości tworzyw słyszalne są również czynniki inne - tam także próba ich zrozumienia.)

Każdą obrączkę odsłuchujemy, oczywiście, w dwóch możliwych orientacjach (a więc przy przeciwstawnych KLB). Dodatkowo ewentualne wyposażenie głośników w dwie pary terminali skutkuje liczbą identyfikatorów, a więc i prób, podwójną. Zbyt więc uciążliwym byłoby każdorazowe ich montowanie, zarazem groziłoby uszkodzeniami. Szczęśliwie wystarczy luźne nanizanie gdzieś w okolicy końcówki kabla głośnikowego - jak na drugim zdjęciu; efekt brzmieniowy będzie już wówczas słyszalny, a po właściwym nawleczeniu zostanie zachowany.

Kolejność taka sama, jak dotycząca wszystkich innych elementów. 

Oczywiste przy tym, że także teraz selekcjonowali będziemy początkowo - a więc dla plusa głośnika lewego - spośród największej ilości egzemplarzy. Powtórzmy, że w przypadku pary przykładowej w liczbie podwojonej - dzięki identyczności elementów  przeznaczonych dla sekcji wysokotonowej (o której podłączeniu we wpisie następnym). Oczywiste również, że ilość ta będzie stopniowo malała - aż po ewentualność, iż dla specyficznej lokalizacji nie znajdziemy pośród pozostałych do wyboru żadnego stosownego. O pożądanej kierunkowością oraz innych - powyżej wspomnianych - synergicznych właściwościach.

Odnośnie elementów metalowych, odłóżmy rozważenie takiej sytuacji, dotąd tylko teoretycznej, do momentu ewentualnego zaistnienia  przy dalszym strojeniu głośników przykładowych. Co do natomiast specyficznego przypadku plastikowych obrączek, remedium jest proste: nie instalujmy żadnej w kolorze, dla którego nie możemy dobrać całego dobrze brzmiącego kompletu; dla oznakowania polaryzacji wystarczy kolor drugi. W skrajnym natomiast przypadku niemożności skompletowania optymalnych brzmieniowo egzemplarzy w kolorach obu (z powodu subtelnego wpływu czynników, powtórzmy, innych niż KLB - bo ten ustalimy bez trudu sposród dwóch orientacji), obejdźmy się w ogóle bez identyfikatorów. I po prostu oznakujmy wejście kanału prawego kropką czerwonego lakieru do paznokci.

Powracając do wpisu 7. "Paznokcie", przypomnijmy, że ma to być lakier winylowy. Oraz że poprzez rozmiar poczynionej plamki można precyzyjnie nastroić, "odważyć", brzmienie poszczególnych głośników - a przez to całego systemu.


Z pewnym zażenowaniem udzielam wskazówek tego rodzaju, mając świadomość, że raczej dzięki innym wzrosłaby powaga i ranga blogu. Gdybym mianowicie doradził, z jakich to komponentów, opisanych nazwą i podaniem ceny, skompletować zestaw za milion złotych - i zapewnił, że dźwięk takiego systemu będzie doskonały.

Tyle tylko, że nie byłaby to prawda.  





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wprowadzenie