od Jurka:


78. PP, F, zworki plusowe


Punktem wyjścia niech będzie końcowa konfiguracja wpisu poprzedniego.

Oto pojedyncza para kabli głośnikowych, jakoś fabrycznie zakończonych, nie dających się zatem po prostu przewlec poprzez poprzeczne otwory w tulejkach obu - na głośnik - par gniazd wejściowych. (Zdarza się wprawdzie jeszcze więcej,  wejścia jednak podwójne występującej najczęściej - no i akurat w przypadku ATC, głośników tutaj przykładowych.)

Uściślając dalej: oto podłączyliśmy już owe kable do wszystkich tulejek sekcji nisko-średniotonowych, na których zaś gwinty nakręciliśmy odsłuchowo dobrane nakrętki. Już w tym stadium potrzebne dla utwierdzenia "widelcy", przy "bananach" jeszcze nie; w  obu jednak przypadkach niezbędne dla utwierdzenia złączek. Te z kolei posłużą równoległemu doprowadzeniu sygnału również do sekcji wysokotonowej. 

I to właśnie temat dzisiejszy.

Ściślej zajmiemy się złączką plusową; minusową natomiast pozostawiając sobie na wpis następny. 

Odmienne bowiem są wymogi kierunkowe, a i sama decyzja co do niskotonowego początku minusa może zostać jeszcze (patrz wcześniejszy wątek "sześć na dziewięć") ewentualnie zrewidowana. Jednakże potrzebny nam stan doraźny - dla zamknięcia obwodu i w ogóle jakiegokolwiek, choćby tylko wstępnego, odsłuchiwania. 

W kontraście, takąż dolną lokalizację początku plusa uznajmy za definitywną, przynajmniej bowiem w praktyce piszącego broniła się zawsze. 

(Na dwóch wcześniejszych zdjęciach plusy kabli "wchodzą" co prawda od góry. W Dunlavy jednak tam właśnie zaczyna się najistotniejsza dla brzmienia sekcja średnio-wysokotonowa. W przypadku zaś moich zmodyfikowanych "tabletek" górne położenie koresponduje z nisko-średniotonowym plusem umieszczonej od tyłu panelu zwrotnicy; nawisem mówiąc, lutowanej "od punktu do punktu", bez wykorzystania ścieżek płytki.) 


Tematem zatem plusowe złączki. Czy też "zworki"? Czy też "jumpers"?

Jak zwał, tak zwał, konkretnie zaś w przypadku głośników przykładowych są to - tak samo zresztą jak minusowe - blaszki. 

Na dwa głośniki cztery egzemplarzy, niestety jednak, parami odmiennie ukształtowane. 

Dwie więc tylko przydatne dla opisywanej plusowej aplikacji, toteż ograniczam się do przyporządkowania: która dla głośnika lewego, która prawego. 

A zatem "Patrycja" w stereo - i wybór lepiej brzmiącej kombinacji. 

Potem zaś, po utwierdzeniu plusowymi nakrętkami dolnymi, dobór odsłuchowy również górnych.

Udobitnijmy, że jedynymi obwodami zamkniętymi są na tym etapie sekcje nisko-średniotonowe. Zarówno zaś blaszki, jak i jednym tylko biegunem podłączone sekcje wysokotonowe, stanowią na razie tylko jednostronne doczepki ("kikuty" - patrz raz jeszcze wpis 29). I tak jednak wpływają na brzmienie, na sposób, który po przyszłym zamknięciu również tych obwodów pozostanie zachowany - już więc teraz poddający się ocenie.

Nawet natomiast po zamknięciu obwodu istotnym brzmieniowo kikutem pozostanie część górnej tulejki plusowej: pomiędzy jej początkiem i końcówką blaszanej zworki. Powtórzmy zaś, że w komercyjnych konstrukcjach KLB tulejek jest z reguły przypadkowy, stąd korekcyjna rola nakrętek - również górnych - tak relewantna.

Powtórzmy również, że w ramach "procedury podstawowej" kierunkowości poprzez przepalanie nie korygujemy. 

Dotyczy to także samej sekcji wysokotonowej: przypadkowe są zarówno KLB części składowych (przetworników i zwrotnic), jak i wypadkowa kierunkowości całego konglomeratu. Również więc to uzasadnia potrzebę korektywno-dopasowującej selekcji wszystkich wymienialnych elementów zewnętrznych, do których dany jest nam dostęp. 

Pozostając zaś przy blaszkach, w korzystniejszej sytuacji będą posiadacze głośników wyposażonych we wszystkie cztery  identycznie ukształtowane, w jeszcze zaś lepszej - podwójnie obracalne (góra-dół, przód-tył); zwiększy to możliwość optymalnego przyporządkowania.

Pod kątem brzmieniowej synergii, będącej wszak - powtórzmy - funkcją subtelnych różnic mas i rezonansów, przede wszystkim zaś orientacji KLB. W przypadku zworki plusowej prawidłowa wzdłużna to od gniazda nisko-średniotonowego ku gniazdu sekcji wysokotonowej. Poprzeczna (na grubości zworki): ku głośnikowi. 

I tak było - na moje szczęście! - w przypadku KLB dwóch odpowiednich blaszek mojej pary ATC. Również spośród fabrycznych nakrętek udało mi się dobrać brzmieniowo pasujące dla dotychczasowych lokalizacji...


Załóżmy jednak, iż posługujemy się zworkami wykonanymi z kabli, opatrzonych na końcach widelcami. 

Wymogi co do KLB części składowych są, oczywiście, takie same jak w przypadku jednorodnych blaszek; odsłuchowa orientacja całości powinna więc być rzeczą prostą - ale tylko w idealnej sytuacji.

Możliwa jest bowiem sprzeczność KLB kabelka i któregokolwiek - lub obu - widelców; ten sam konflikt dotyczyć może również opinającej połączenia izolacji. Kierunkowość zatem całej zworki będzie wypadkową kilku wektorów, brzmienie zaś kompromisem - odmiennym z egzemplarza na egzemplarz.

Powtórzę jednak wezwanie dotyczące całej "procedury podstawowej"): zaakceptujcie niedoskonałości! Ucho je wybaczy - pod warunkiem jednak, że będą  dla obu kanałów podobne. 

Raz więc jeszcze wskazanie dla większości naszych poczynań uniwersalne: poprzez selekcję złączek osiągamy możliwie najlepsze brzmienie głośnika lewego, następnie zaś prawego jak najbardziej z tamtym spójne. I też powtórzenie, że dopóki pozostają zbliżone, dwa głośniki brzmieć muszą jak pojedynczy większy; tylko to zapewni nam prawidłowość stereofonii po rozstawieniu na strony pomieszczenia. Oraz wszystkich właściwości - w tym blogu tak ważnych! - związanych z kierunkowością (powtórzmy: spójność tonalna, prawidłowość fazy i frazy, wierność oryginalnej intonacji).

Opisywane złączki porównujemy, oczywiście, w orientacji dla każdej z nich brzmieniowo optymalnej. Wybrawszy najpierw brzmieniowo lepszy kierunek przebiegu kabla, potem zaś - przód/tył - płaszczyzn kontaktowych widelców.


Możliwość kolejna: zworki z kabelków terminowanych obustronnie wtykami bananowymi. 

Niemożliwym byłoby wprawdzie umieszczenie dwóch naraz bananów w dolnych tulejkach, opcja ta jest więc zarezerwowana tylko dla innych zakończeń głośnikowych kabli: goło lub widelcami.  

Ponownie rozważmy taką sytuację najpierw dla plusa - i znowu najpierw teoretycznie. 

Pożądany KLB dolnego banana zworki przebiega od jego początku ku podstawie. Następnie taka sama powinna być orientacja kierunkowa zworkowego kabla (przewodnika i izolacji). Następnie banana górnego: od podstawy do wtykowego końca. 

Wszystko to - oczywiście - tożsame również z  kierunkiem dalszego przebiegu sygnału poprzez całość plusowej tulejki górnej, wiodącej ku sekcji wysokotonowej. 

Przywołajmy jednak ponownie poruszoną w przeszłości problematykę  tulejki dolnej. Teraz w kontekście rozważanego przypadku  podpięcia kabla głośnikowego: zlokalizowanego w okolicach połowy. Sygnał podąży stąd w jednym kierunku ku plusowi sekcji niskotonowej głośnika, równocześnie jednak w przeciwnym: do tejże tulejki wejścia - oraz dalej ku dolnemu bananowi zworki i sekcji wysokotonowej. 

Powtórzmy, iż tulejki mają KBL jednolity, przy tym w komercyjnych produktach zazwyczaj przypadkowy. Nie do uniknięcia więc będzie przewodnictwo sygnału ku jednej z dwóch sekcji poprzez materiał o kierunkowości  niestosownej - z negatywnymi konsekwencjami dla brzmienia całości zestawu. Skoro zaś obywamy się bez przepalarki, mogącej przeorientować niewłaściwy KLB tulejki, jej całości lub połowy, rozsądną strategią jest zminimalizowanie obszaru ryzyka. Nieprzepuszczanie więc sygnału poprzez część wstępną, ewentualnie przeciwnie ukierunkowaną. Już lepsze jest pozostawienie jej - jak w przypadku zworek wcześniej opisanych - jako kikuta. Powtórzmy, że o kierunkowości dla brzmienia całości również relewantnej - przynajmniej w mniejszym jednak stopniu. 

To zaś przemawia przeciw stosowaniu wtyku bananowego u początku plusowej zworki. 


Wnikliwy czytelnik zaproponuje w tym miejscu konstrukcję hybrydową. Do wykonania aczkolwiek własnego, komercyjnie bowiem - przynajmniej w mniemaniu piszącego - niedostępną.  

Opiszmy najpierw początek: przewód goły - do przetknięcia poprzez otwór poprzeczny w okolicy połowy dolnej tulejki . Czy to pospołu z również gołą końcówką kabla głośnikowego. Czy też samodzielnie; mianowicie w przypadku jego podłączenia w bezpośrednim wcześniejszym sąsiedztwie widelcem - lub też bananem u początku tulejki. Rozwiązanie takie jest zatem akceptowalne dla wszelkiego rodzaju zakończeń głośnikowych kabli.

Oczywiście, zadbamy następnie o postępowy KLB kabla zworki oraz - powtórzmy, że to równie ważne! - jego izolacji. 

Następnie zaś o takiż końcowego banana - do wetknięcia w tulejkę górną. 

Jako terminacja zwrotki pozostaje to połączeniem optymalnym. Gołe lub widelcem skazywałoby nas niepotrzebnie na syndrom kikuta także w tej lokalizacji - i to przy kierunkowej przypadkowości również tej tulejki...

Może jednak mamy szczęście i KLB przebiega tu jednak od zewnątrz ku głośnikowi? I tak samo w przypadku tulejki dolnej? 

Byłby to podwójny dar  losu, czemu jednak nie miałby się nam przydarzyć - skoro zasłużyliśmy sobie wszystkimi w naszym życiu dobrymi  uczynkami? No i naszym audiofilskim zaangażowaniem...

W takim jednak szczęśliwym przypadku profitujmy maksymalnie - właśnie dzięki hybrydowej konstrukcji plusowej zworki!

O ile łatwo nam będzie ukierunkować odsłuchowo dowolny przewód, o tyle w przypadku bananów konieczna będzie - pod kątem KLB - ich selekcja. Ponadto - i to już odnośnie obu tych elementów - pod względem właściwości brzmieniowych. 

Wybór o tyle trudny, że odsłuchujemy je na razie tylko jako kikuty. Przy, powtórzmy, rozwartym jeszcze obwodzie wysokotonowym. Który się dopiero później aktywnym brzmieniem dołoży - jak również dokomponuje się zworka druga, minusowa. Pieczątkę dźwiękową rozważanej plusowej możemy więc na tym etapie tylko antycypować. 

Eksperymentujcie z widelcami, co do natomiast kabla: nie popełnimy dużego błędu wybierając Cardas AWG 11,5 lub też - dla lżejszego brzmienia całego zestawu - AWG 15,5. Jako kompromis sprawdzi się również lepszy z przewodów wyplecionych z tegoż producenta kabla głośnikowego 101 (z nieco bałaganiarską orientacją KLB nitek składowych - co wszakże może nawet pożądane dla uszu przywykłych do dźwięku kierunkowo mniej perfekcyjnego). 

W każdym zaś z przypadków do ocynowania gołego zakończenia użyjmy Stannol...

Oczywiście jednak, pole dla indywidualnych poszukiwań otwarte, przykładowo prezes dawnego Klubu zastosował z powodzeniem przewód L'Espace, ja sięgnąłbym po resztki zasobów kabla Dunlavy...

To ostatnie tylko w trybie warunkowym, przeciwko przemawia bowiem intencja dochowania wierności oryginalnej konstrukcji głośnika tutaj przykładowego. 

Skoro zaś tak, pozostaję przy blaszanej zworce ATC.









 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wprowadzenie