od Jurka:


81. Święte święta


W boskość Jezusa wierzy spośród nas połowa, a niewielu w prawdziwość daty jego, jako postaci historycznej, narodzin (nasz Kościół obrał 24 grudnia, gdyż był to w kalendarzu rzymskim dzień przesilenia zimowego, zarazem więc powracającej jasności, pozytywnej zmiany). 

Mimo to - co nam szkodzi?! - radujemy się teraz właśnie zgodnie, wszyscy w świątecznym nastroju!

Co jest zjawiskiem ze sfery, którą określiłbym jako symboliczną. 

W odróżnieniu od tej, w ramach której zakupujemy choinkowe drzewko i karpia, coś tam pieczemy, gotujemy i wspólnie spożywamy. Ale również indywidualnie trawimy i wydalamy, bo do owej sfery drugiej - którą nazwałbym realną - należą też funkcje mniej estetyczne.

W sumie jednak wszystkie dla życia podstawowe. 

Sfera natomiast symboliczna nie jest wprawdzie niezbędna, jednak realną nobilituje i uduchawia, w tym więc sensie jest wobec niej kooperatywna - choć nie zawsze, co ciąg dalszy wpisu uwidoczni.

Otóż w samochodowej drodze na rodzinną wigilię spędziłem godzin kilka, z których jedną obróciłem na rozmowę komórkową z dawnym członkiem dawnego Klubu, zajmującym się obecnie wytwórstwem w dziedzinie audio. Prezentując zaś własne wyroby, bywa on w salonach sklepowych oraz prywatnych pomieszczeniach odsłuchowych - w których to brzmienia nie ocenia wysoko (choć z wyjątkami, na przykład dotyczącym systemu gdzieś w głębi kraju osoby duchownej). 

Przyczyn zaś upatruje rozmówca w obserwowanej powszechnej nieumiejętności ustawienia oraz optymalizacji zestawów i poszczególnych komponentów. Które to w rezultacie, choćby same w sobie dobre, i tak nie są w stanie przydać jakości całości.

Tyle co do realiów, zarazem jednak rozmówca zrelacjonował też przejawy sfery - jeśli pozostać przy moim nazewnictwie - symbolicznej: powszechną aspirację do Dobrego Brzmienia i do ciągłej w drodze ku niemu Poprawy

Problem jednak, że w sytuacji opisanej głównymi kryteriami doboru komponentów są ich cena i wartość prestiżowa. I również w tym kierunku - żeby było drożej i żeby więcej reklamy (choćby uzyskanej w oparciu o kryteria niekoniecznie merytoryczne) - idą usiłowania zarówno producentów, jak i sprzedawców.

Jako natomiast przykład kontrastujący rozmówca przypomniał nierentowność salonu innego naszego Klubowego przyjaciela, który to koncentrował się na komponentach nieprzesadnie drogich, za to poświęcając cały swój czas i inwencję na ich perfekcyjne ustawianie oraz zestawianie w systemy - przez jakość brzmienia była u niego najwyższa w Trójmieście, a może i w całej Polsce. Potencjalny jednak kupiec, zadowolony wprawdzie z odsłuchu w salonie, udawał się potem z daną rzeczą do domu i - z powodów właśnie powyżej opisanych - powracał z konkluzją, że jednak z zakupu rezygnuje, poprawy bowiem nie potwierdził...

I chociaż akurat przybieżeli do Betlejem pasterze, mnie zrobiło się smutno w mojej drodze. Konkretnie w wigilijnej, ale także tej w sensie przenośnym: sensowności prowadzenia blogu. Skoro efekt porad, choć ewidentny w dostrojonym systemie i takimże pomieszczeniu, miałby być niesłyszalny w tychże czytelnika, to całe owo pisanie - po co?!

"Po to, żeby zostało napisane" - jedyna, aczkolwiek ze sfery znów symbolicznej, odpowiedź.

Co do zaś odcinka niniejszego, po to, żeby móc złożyć życzenia - i obie sfery ponownie pogodzić:

Wesołych Świąt, a w ich trakcie Brzmienia naprawdę Dobrego, zaś z Nowym Rokiem dalszej i też prawdziwej Poprawy!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wprowadzenie