od Jurka:


92. Konkurs z nagrodami


Przepraszam czytelników za niektóre komentarze, po części czując się odpowiedzialny. Warunkiem bowiem publikacji jest moja autoryzacja - od początku zaś istnienia blogu udzielałem jej bez wyjątku. 

Teraz jednak postanawiam stosować cenzurę, uwzględniając aspekty zarówno merytoryczne, jak i formalne. 

Po pierwsze, nie będą upubliczniane oznajmienia, iż kierunkowość brzmienia obiektywnie nie istnieje. Każda taka opinia jest bowiem, w kontraście, subiektywną. Faktem pozostaje wyłącznie, iż komentator nie jest w stanie kierunkowości stwierdzić: w swoim nieuporządkowanym systemie lub też za pomocą swojego zestawu mózgu i uszu. (Natomiast publikowane będzie nadal każde wyznanie, iż komentator kierunkowości brzmienia po prostu nie słyszy; może to ująć: kierunkowości domniemywanej, jeżeli chce podkreślić swoje wobec jej istnienia zdystansowanie).

Po drugie, nie będą odtąd publikowane wulgaryzmy, jak ów na temat srania, ani też głupawe żarty, przykładowo przywołujące różowe nosorożce; zdrowy korpus naszego blogu będzie chroniony przed zarobaczeniem.

Indiańskie howgh! - i tego tematu koniec.


Po tej smucie, muszę odnotować światełko w tunelu. 

Zawiadomił mnie mianowicie Jarek o nowym wątku w blogu "audiostereo", zainicjowanym przez Pseudodrummera - i sporo znalazłem tam rzeczy obiecujących. Już abstrahując od faktu, że wielu piszących przerasta mnie znajomością techniki audio... 

Wielu?, chyba wszyscy, skoro moje kompetencje tylko takie, że słyszę różnice, a przynajmniej słyszeć się staram...

Ale i tam staranie takie w niektórych wpisach widoczne, przykładowo pisze Tymek:  

Dźwięk we "właściwą stronę" jest płynny, spokojny, scena jest wycofana, szeroka, bas jest jakby niżej schodzący, prezentacja wysokich tonów uzyskująca szersze pasmo, strona kierunkowo przeciwna jest krzykliwa, ostra, narzucająca się, chropowata, pozornie bardziej mięsista, - co niektórym się bardzo podoba, dźwięk jest też bardziej techniczny, bezduszny.

I nawet bym się z tym zgodził, z wyjątkiem tej większej "mięsistości"; myślę, że słuchając razem i przedyskutowując wrażenia,

sformułowalibyśmy określenia inne - a może i jeszcze więcej obserwacji (jeśli Tymek jest z Trójmiasta, to zapraszam na sesję odsłuchową wspólną).

Ale za mało tego. 

Natomiast w zamian coś irytującego.

Zacznę od wspomnień. Jeden z prominentnych i przeze mnie cenionych audiofili trójmiejskich studiował nadzwyczaj wnikliwie artykuły na temat komponentów, zarówno pochwalne, jak i krytyczne, w jednych i drugich wyszukując - jak sam opowiadał - sprzeczności i niedopowiedzeń, mających go przybliżyć do obiektywnej prawdy. W odniesieniu do badań biblijnych postawa taka jest określana jako egzegeza, na codzień mówimy o czytaniu pomiędzy wierszami. I niech to istnieje, także w przypadku audio. Jeszcze lepiej byłoby jednak odrzucić sugestie wszelkie i wyrobić sobie zdanie suwerenne, na podstawie odsłuchów własnych.

I właśnie tego w tamtym blogu za mało. Owszem, ktoś wpiął w tor odsłuchowy różne kawałki cyny lutowniczej, a ktoś stawiał na głośnikach pod odmiennym kątem kawałki drewna - ale takich "ktosiów" niewielu. Przeważa ograniczenie się do zaprezentowania problemu, wzajemne wypytywanie się o opinię, wzajemne na siebie powoływania...

Aż korci, by wezwać: sami posłuchajcie, a tamto wszystko zostawcie!

Wezwać tak gromko, że aż chętnie użyłbym określeń polskich jakichś dosadnych, ale skoro - jak stwierdziliśmy powyżej - w naszym blogu takowych unikamy, to może zaczerpnę je z języka, w którym stosowane są bez żenady. Fuck it! albo screw it! - do wyboru...


Dodatkowo proponuję konkurs - z dwiema nagrodami. 

Pierwszą, główną, otrzymają uczestnicy wszyscy, będzie nią aktywacja własnego potencjału eksperymentalno-odsłuchowego i suwerennej oceny brzmienia. 

Skoro zaś jednym z przedmiotów konkursu - choć nie jedynym - będzie kierunkowość, warunkiem uczestnictwa jest brak na temat przekonań, stereotypów, uprzedzeń...

No nie, wymóg mało realistyczny, dopuśćmy zatem również każdego, kto na potrzeby konkursu odrzuci całą swoją wiedzę ewentualnie posiadaną. Stanie się "człowiekiem bez właściwości" - jak ów bohater książki Musila, aczkolwiek tylko odnośnie kierunkowości, w naszym specyficznym przypadku.

I dopiero w trakcie kilku zasugerowanych eksperymentów jakieś tam - pozytywne lub negatywne - przekonania nabędzie.

Kolejnym założeniem konkursu jest zrelacjonowanie tego procesu poznawczego - w formie komentarza do następnego wpisu konkursowi poświęconego. 

W terminie... no, zakreślmy jakiś rozsądny: trzech tygodni. 

Co tydzień wszystkie nadeszłe wpisy będą przeze mnie publikowane. Na koniec zbierze się jury (mam nadzieję dokooptować Jarka), wspólnie wytypujemy komentarz najbardziej dogłębny, autora poprosimy o ujawnienie adresu. Na tenże wysłana zostanie skromna druga nagroda, dwumetrowa sieciówka firmy Audio Agile - z poniższego zdjęcia.

Ewentualnie, w przypadku zwycięzcy z Trójmiasta, zostanie on poproszony o osobisty odbiór.

Skoro zaś laureat będzie zidentyfikowany, to wymogiem jest podpisywanie komentarzy - choćby imieniem lub pseudonimem.

Co do personaliów dalszych, uczestnik nie musi określać swojej płci (jeśli słowo "uczestnik" używam w rodzaju męskim, to w rozumieniu uniwersalnym, definiującym jakąś właściwość ponadpłciowo, oczywiste natomiast, że w konkursie mogą brać udział zarówno mężczyźni, jak i kobiety, a także osoby niebinarne).

Wiek natomiast byłby dla mnie interesujący; naturalna to w przypadku kogoś schodzącego ze sceny ciekawość, jak będzie pod jego rychłą nieobecność zagospodarowana.

Wszystko powyższe jest treścią pierwszego punktu regulaminu konkursowego.


Punkt drugi. 

Zalecane źródło odsłuchowe to odtwarzacz CD. 

Szanuję ewentualne preferencje dla gramofonu, przy wielokrotnym jednak odtwarzaniu tego samego utworu trudniejsza byłaby obsługa, zarazem gorsza brzmieniowa powtarzalność (przy podnoszeniu ramienia zmieniają się naprężenie jego okablowania i status zawieszenia).

Nie jest natomiast wymagana informacja na temat odtwarzacza - ani reszty systemu; chyba że uczestnik chciałby pochwalić się innowacyjnością w zakresie  modyfikowania lub zestawienia komponentów. 

Przechodząc od hardware do software, mam kilka propozycji:

- "Mariae Wiegenlied" z "Cantate Domino" (Proprius) 

- "You&the Night&the Music" z "P. Barber, Modern Cool" (Premonition Records)

- "Water of Love" z "Dire Straits" (Vertigo)

- "Méditation" z "Anne-Sophie Mutter, Carmen-Fantasie" (Deutsche Grammophon)

- "Träumerei" z "Dorian Sampler vol.II" (Dorian Recordings)

- "High Life" z "Jazz at the Pawnshop" (Prophone)

W przypadku wyboru utworów innych proszę o informację o tytułach i wykonawcach.

Pozostaje pytanie o udział osób pobierających muzykę z sieci - a więc w jakości niekoniecznie gwarantującej dosłyszenie konkursowych subtelności brzmieniowych...

No cóż, dopuszczeni będą na ich własne ryzyko - pod warunkiem jednak obowiązkowego uwzględnienia jednego z proponowanych powyżej utworów: "You&the Night&the Music". Ściślej zaś w wersji zamieszczonej na YouTube przez "Ahmet Issever" (w przeszłości polecałem inną, ta jednak, świeżej opublikowana, jest poprawniejsza). 


Reszta konkursowego regulaminu zamieszczona będzie we wpisie "Konkurs, zadania" - i countdown od wtedy: przez trzy tygodnie słuchamy i opisujemy!




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wprowadzenie