od Jurka:


96. YouTube i nietoperze, pojednawczo.


Ledwie zamieściłem wpis 95., przyśniło mi się, iż pan Marcin napisał polemiczny tekst nowy, ja zaś ponownie przeżywam dylemat: nie opublikować się nie godzi, jeżeli jednak owszem, to musiałbym wdać się znowu w dyskusję - i przepraszać za to czytelników znowu.

Po przebudzeniu wpadłem na pomysł zapobiegawczego rozwiązania - aczkolwiek wymaga ono zaadresowania pana Marcina, inaczej mi niedostępnego, na naszych łamach raz jeszcze... Do roboty!


Na początek, panie Marcinie, proponuję przejście "na ty". Propozycja przystoi, jako że pada ze strony osoby kilkukrotnie starszej, korzyść zaś taka, że komunikować się będzie prościej, a i wytworzy się atmosfera pewnej pojednawczości (według mojego wyczucia przynajmniej - chociaż, przyznaję, że również na to nie ma pomiarów obiektywnych).

Skoro zatem nie dojdzie do wspólnych odsłuchów, proponuję, Marcinie, że prześlesz mi swój adres internetowy. W komentarzu do wpisu - którego jednak nie opublikuję, twoje personalia zachowując na użytek prywatny. I w tymże trybie wyślę ci linki do jakichś tam wideo na YouTube, które uważam za kierunkowo poprawne - i jakichś, które uważam za błędne. Miałbyś, choć korespondencyjnie, ilustrację tego wszystkiego, co wychwalam na blogu, czego zaś istnienie - i samą możność istnienia - ty negujesz totalnie. 

Oczywiście warunkiem jest poprawność kierunkowa twoich systemu i pomieszczenia odsłuchowego, w stopniu przynajmniej pozwalającym na percepcję różnic (ważną składową będzie jakość twojego odbiornika internetowego; kontrastując, mój egzemplarz MacBooka jest względnie prawidłowy, choć mniej niż antyczny Asus z oprogramowaniem jeszcze XP). 

Oceny zaś tej jakości dokonam zwrotnie. Prześlesz mi link na jakieś twoje nagranie na YouTube - dokonane twoim sprzętem, min. twoją rutynową nagrywarką. Nagranie "na żywo", a więc brzmienia w akustyce twojego pomieszczenia - a zatem trafiające do twoich uszu na codzień, kiedy nie teoretyzujesz, ale słuchasz po prostu. Ocenię to bezstronnie, z tendencją do życzliwości. Gdyby zaś nawet nieco krytycznie, to i tak nie opublikuję tego na blogu, wyłącznie prześlę na mailowy adres. 

Możemy pójść jeszcze dalej. Mógłbym wysłać tobie próbki brzmieniowe moich systemów - w im dedykowanych pomieszczeniach. Z braku specyficznego urządzenia, nagrań dokonałbym iphonem se, na pewno zatem nie zostałyby wiernie oddane wszystkie aspekty dźwięku, sama jednak kierunkowość - mam nadzieję, że owszem. Jest jednak problem. Jako wideo na maila to nie przejdzie, musiałbym wprowadzić do przestrzeni internetowej - a nie potrafię. Czy mógłbyś zatem rekomendować jakiś link do instruktażu zamieszczania filmów na YouTube - domyślam się, że jest tego sporo, ale coś najlepszego. Opcjonalnie zaś, mógłbyś poinstruować tekstem własnym. I znowu wysłanym jako komentarz - którego bym nie opublikował...

Chyba że...

Chyba że za twoją zgodą. Myślę bowiem, że taki "insajderski" instruktaż kogoś w sieci bywałego mógłby być dla czytelników interesujący...

Idąc zaś najdalej, mógłbyś napisać dla blogu tekst na temat - byle nie atakujący już kierunkowości - jakikolwiek inny. Akurat pewien podsuwa mi życie: wyczerpały się - i muszą być wymienione - baterie w jednym z moich pilotów. I znowu - jak opisałem w 54. - staję przed trudnościami wyboru. Przeczytaj tekst, poeksperymentuj z produktami różnorodnymi, a potem z różnymi spośród kilku tej samej marki, z tej samej produkcyjnej serii. Spróbuj okazać taką sama wrażliwość odsłuchową, jaka była udziałem komentujących tamten wpis czytelników. I teraz zadanie: ja tłumaczę sobie zjawisko zmianami statusu pola energetycznego w przestrzeni odsłuchowej - czy ty, z twoją wiedzą teoretyczną, wyjaśniłbyś to w sposób inny?

W przypadku zaś różnic brzmieniowych pomiędzy egzemplarzami bliźniaczymi chyba się nie da uciec od odmienności wypadkowych ich składowych wektorów kierunkowości - już nie chciałem wracać do tego tematu, ale to niepodobna...


Komentarze

  1. Przepraszam, że się wtrącam ale natknąłem się na ten blog zupełnie przypadkowo i muszę powiedzieć, że świetnie się bawiłem czytając zawartość także gratuluję - świetnie się czyta te materiały. Zajrzałem też na You Tube na kanał Ton składowy by mieć pełen ogląd całości. I nie będę tu polemizował ani z Panem ani z p. Marcinem niemniej jako dyplomowany specjalista w dziedzinie diagnostyki, badania i terapii słuchu niejako z urzędu poczułem się zobligowany do zabrania głosu.
    Otóż czytałem w Pańskich wpisach barwne opisy najdelikatniejszych tonów słyszanych przez Pana po zastosowaniu zabiegów i zmian na poziomie niemal molekularno - atomowych. I ok - nie znam się na sprzęcie audio i rządzących nim prawach ale... znam się na fizjologii rejestracji fal akustycznych czyli słuchu.
    Ludzki słuch jest, mówiąc kolokwialnie mocno średni. W świecie zwierząt nie plasuje się nawet w pierwszej setce pod względem detekcji częstotliwości. Jedyne co nas jako ludzi wyróżnia to umiejętność precyzyjnej interpretacji docierających do ucha wrażeń słuchowych - mamy lepiej rozwinięty mózg. Niestety jako gatunek podlegamy czynnikowi wspólnemu wszystkim innym stworzeniom - starzeniu. A biorąc pod uwagę czynniki środowiskowe słuch człowieka podlega temu zjawisku nawet bardziej niż u innych istot.
    Zakładam, sądząc po wyglądzie, że p. Marcin jest około trzydziestolatkiem. Napisał Pan w tym wpisie, że jest Pan "kilkukrotnie starszy" od p. Marcina. Myślę, że już Pan wie co chcę Panu uświadomić ale pragnę by to wybrzmiało: niestety muszę rozczarować ale fizjologicznie nie jest Pan w stanie usłyszeć nie tylko niuansów na poziomie "kwantowym" ale nawet wyższych zakresów częstotliwości. Zdrowy trzydziestolatek, statystycznie rejestruje jakieś 20 000 Hz. Dla pięćdziesięciolatka max to ok.12 000 Hz a sześćdziesięciolatek słyszy co najwyżej 8000 Hz i to w sprzyjających warunkach. Piszę to z pełną świadomością faktu, że nawet nie zbadałem Pańskiego słuchu. Dlaczego? Ponieważ nie muszę takich badań przeprowadzać - stopniowej degradacji kończącej się atrofią starczą słuchu podlega każdy osobnik naszego gatunku. I to już po czterdziestym roku życia. I nie pomoże tu profilaktyka, higiena czy nawet pobożne życzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. od Jurka:Też świetnie się bawiłem czytając. Jeśli zaś spoważnieć, to istotnie ulegają z wiekiem pogorszeniu siła słuchu i słyszalność ekstremalnych częstotliwości. Nic jednak nie ma to wspólnego ze słyszeniem dwóch głównych wyznaczników właściwej kierunkowości brzmienia, mianowicie prawidłowej - i oryginałowi wiernej - fazy oraz intonacji/frazy. Raczej zależy ono od jakości funkcji kognitywnych umysłu, te zaś - wraz ze zdobywanym doświadczeniem i wzbogacaniem muzycznej kultury - ulegają z wiekiem nie degrengoladzie, lecz poprawie...
    No, oczywiście do nadejścia demencji - ale to już zupełnie inna historia.
    Pozdrowienia serdeczne, Jurek.

    OdpowiedzUsuń
  3. od Jurka 2:Nawet polemizując, wdzięczny jestem jednak za interesujący komentarz - i blog czeka na Pańskie dalsze, na dowolne tematy. Pozostając zaś przy obecnym - i nie kryjąc się nadal za eufemizmami - mam lat 78, dzisiejsza zaś próba z płytą frekwencyjną wykazuje, iż słyszę od 30 do 13 000 Hz. Choć może więcej, a tylko zestaw kompaktu i wzmaka Krella oraz głośników Dunlavy nie przenosi...
    To ostatnie, to było półżartem - żebyśmy pozostali obaj rozbawieni...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wprowadzenie