od Jurka:


103. Małe, a cieszy


Część pierwsza. 

Wpis 100. był wprawdzie dedykowany krellowcom, pomieścił jednak pod adresem ogólnym kilka uwag dotyczących wymogów precyzji plusowych kontaktów połączeń RCA/CINCH. Pojawia się jednak teraz refleksja, że nie podkreśliłem ważności tej samej kwestii również w odniesieniu do minusów, a więc tulejek okalających gniazda i wtyki.

Wprawdzie była już w blogu wielokrotnie mowa o innym dotyczącym tychże połączeń aspekcie brzmieniowym: mianowicie lokalizacji podlutowania doprowadzających sygnał przewodów (najlepiej u tulejki spodu) - słyszalny jest jednak również stopień naprężeń materiałowych. Co więcej, o ile na to pierwsze nie mamy wpływu w przypadku interkonektów fabrycznych (odnośnie zaś nierozbieralnych nawet o tymże ulokowaniu wiedzy), o tyle mamy na czynnik drugi - i tym bardziej jest on godny, choćby jako dopisek do wpisu 100., omówienia.

Duży poziom stresu łączących metali czyni brzmienie mechanicznym i pozbawionym powietrza, nadmiar zaś na styku luzu skutkuje brakiem kontroli. Gdzieś pomiędzy ekstremami ulokowany jest stan idealny - uchem stwierdzalny łatwo, jak jednak osiągalny? Średnice tulejek gniazd to standard, w praktyce wprawdzie niekoniecznie respektowany - nie jest nam jednak dana możność korygowania. Co do natomiast tulejek wtyków, różnice bywają wydatne - na szczęście w tym przypadku mamy możliwość regulacji. Metodą prób i błędów - ściskania i rozszerzania - dopóki uszy nasze nie stwierdzą idealnie brzmiącego dopasowania (i znowu: odsłuchujemy najpierw kanał lewy, potem prawy - "dostrajając" do perfekcyjnej stereofonii).


Skoro wpis ten tak niepozorny, to przynajmniej - dla dodania powagi - podzieliłem go na części: powyżej była pierwsza, teraz następuje część druga

Pręt stalowy długości 7-10 centymetrów staczamy na obrabiarce do średnicy 12 mm, potem przewiercamy w nim otwór siedmiomilimetrowy. Następnie piętnastomilimetrowy odcinek jednej z końcówek pręta staczamy ukośnie - nadając mu formę stożka - do średnicy właśnie otworu wewnętrznego. Na koniec stożek o takim samym kącie nachylenia ścianek wytaczamy od strony przeciwnej końcówki pręta, tym razem we wnętrzu.


Oczywiste, że czytelnik nieposiadający obrabiarki oraz pręta zlecić musiałby wszystkie powyższe czynności warsztatowi tokarskiemu. Cyba zaś każdy bez wyjątku dostrzeże łatwo związek logiczny pomiędzy pierwszą i drugą częścią tekstu. 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wprowadzenie