od Jurka:
104. Kierunkowa wymiana lasera
Poczynania poniżej zrelacjonowane bazują na dwóch wpisach poprzednich.
3. "Detektor", na temat zestawu umożliwiającego rozpoznanie kierunkowości, a zarazem innych właściwości brzmieniowych wpiętych weń elementów.
86. "Granie bez grania", opisującym nowatorskie wykorzystanie zamkniętego obwodu "detektora" dla oceny kierunkowości i brzmienia również elementów niewpiętych, a po prostu ulokowanych w zamkniętej pętli przewodów. Przykładowo został w ten sposób wybrany lepiej brzmiący z dwóch laserów KSS 213B, dla substytucji w odtwarzaczu Sony XA30ES. Teraz zaś pójdę tą drogą dalej jeszcze.
Zaistniała mianowicie potrzeba wymiany lasera w odtwarzaczu Krell KAV 300. Początkowo kupiłem pojedynczy egzemplarz KSS 240A, polecony jako stosowny przez internetowego sprzedawcę; kompatybilność potwierdzało zresztą najbardziej kompetentne zestawienie zbiorcze (http://www.dutchaudioclassics.nl/the_complete_d_a_dac_converter_list/). Jakież było moje zdziwienie, gdy po rozbiórce napędu trafiłem na KSS 213C. Konsternacji dopełnił fakt, iż do zalecanego - a przez mnie zakupionego - nie pasowałaby także wyposażająca odtwarzacz połączeniowa taśma...
Sprawę wyjaśnił dopiero wpis znaleziony w poświęconej KAV 300 dyskusji na blogu "audiostereo": ...laser można wymienić (KSS240 lub 213 - w zależności od wersji).
Porcja zatem nowej energii zakupowej okazała się niezbędna - zaś z rozpędu poczułem napływ jej podwójny, ba, poczwórny. Kupiłem KSS 213C - przez internet - aż cztery egzemplarze. Teraz już w intencji podążenia drogą wpisu 86 - a to w sytuacji, że uznałem za dający się strawić koszt jednostkowy około złotych trzydziestu...
Na marginesie, nie byłoby to możliwe w przypadku zastępczego lasera CDM 9 - do odpoczywającego w rezerwie Naima CD3, przy obecnych cenach ponad 200 EUR. A tym bardziej lasera Philips CDM-4/19 - z innego wszakże powodu, mianowicie niedostępności choćby pojedynczego egzemplarza. I dlatego łaknący takiegoż pod wymianę Technics 420A musiał w zestawie "detektorowym" ustąpić niedawno miejsca odtwarzaczowi innemu, brzmieniowo - i kierunkowo! - na szczęście również zacnemu: Aiwa XC-700...
Ale wracam do Krella - i do KSS 213C.
Cztery egzemplarze zostały pozbawione wkrętów mocujących wejściową płytkę oraz sprężynek mechanizmu przesuwowego - to do późniejszej selekcji. Oraz od tegoż mechanizmu ruchomej górnej plastikowej płytki - to do wyrzucenia, zostanie bowiem zastąpiona podwójną, dla KAV 300 specyficzną. Tak ogołocone lasery umieszczałem kolejno - pasywne, niepodłączone! - w pętli okablowania "detektora". I odsłuchując, jak zwykle, lewy kanał Patricii Barber "Modern Cool", wybrałem egzemplarz, którego obecność skutkowała brzmieniem kierunkowo najlepszym (rutynowe kryteria: pchanie/ssanie, ilość szkodliwych rezonansów w przebiegu pasma, poprawność frazowo-intonacyjna).
Efekt selekcji uwieczniam na dołączonym zdjęciu, gdzie wybrany laser - aczkolwiek ponownie kompletny i teraz już z połączeniową taśmą - uwieczniony został w przyjaznych objęciach pętli "detektora".
Widoczne zarazem krokodylków zwarcie, przepływ głośnikowej informacji umożliwiające. Przy czym sam głośnik, jak i odtwarzacz kompaktowy, interkonekt i wzmacniacz - wszytko to poza zdjęciem. Nieobecna również muzyka - ale uwierzcie na słowo, że rozbrzmiewająca, uwierzcie także, że wyżej wymienione różnice wyraźnie słyszalne...
Dla stałych czytelników blogu zrozumiałe: każdy pojedynczy laser to odmienna kombinacja kierunkowości mnóstwa różnorodnych części, przewodników i dielektryków, składających się na kierunkowość wypadkową. Interferującą z polem energetycznym "detektora"- pasywnie wprawdzie, mimo to wydatnie, a przy tym z egzemplarza na egzemplarz odmiennie.
Zakładam wprawdzie, że rodzaj słyszalnych różnice niekoniecznie byłyby dokładnie powielony przy porównywaniach w modusie laserów aktywnym, wszelkie jednak moje eksperymenty - opisane w 86, ale i rozleglejsze - dowiodły potwierdzenia sensu wartościowania uogólniającego: element generalnie lepszy w funkcji pasywnej, również w aktywnej takim będzie!
Kto nie wierzy, niech nie wierzy, ale jeśli ktoś ewentualnie owszem, to dla pójścia moim tropem zielone światło. Przy uwzględnieniu wprawdzie specyfiki odtwarzaczy i laserów odmiennych, przynajmniej jednak w zakresie poczynań uniwersalnych. Poczynając od tego, że - na przykład - zbędne jest odessanie już na opisanym wstępnym etapie łączących zworek kanałowych; eksperyment wykazuje, że również po ich usunięciu nie skutkuje zmianą brzmieniowej hierarchii.
Pozostając natomiast przy już wyselekcjonowanym - i teraz już pozbawionym zworki - dobrałem doń z kolei mocującą wejściową płytkę śrubkę, przy różnicach brzmieniowych pomiędzy egzemplarzami wydatnych.
Etap kolejny stanowiło domontowanie specyficznej dla KAV 300 kombinacji dwóch białych płytek przesuwowych; to pojedynczy zestaw fabryczny, nie było więc możliwości porównań brzmieniowych.
Pojawiła się zaś ponownie przy wyborze dwóch z zasobu wcześniej uwolnionych sprężynek dociskowych - a potem ich ukierunkowania; różnice pomiędzy dwoma możliwymi orientacjami były jeszcze bardziej ewidentne niż pomiędzy egzemplarzami. I na koniec równie słyszalna była brzmieniowa odmienność dwóch możliwych lokalizacyjnych przyporządkowań pary krellowskich śrubek skręcających przesuwową kombinację.
Wieńcząco zaś uznałem za przydatną dla z nich każdej - jak również dla wyżej wspomnianej śrubki montującej płytkę wejściową - kroplę lakieru do paznokci; wpływa to na brzmienie łagodząco, eliminując metaliczne rezonanse (chodzi, oczywiście, o lakier - patrz wpis 7 - winylowy)...
Ewentualni posiadacze KAV 300 stwierdzą na załączonym zdjęciu obecność taśmy połączeniowej odmiennej aniżeli fabryczna. W tej ostatniej uszkodziłem bowiem, przy eksperymentach podłączeniowych, ciągłość dwóch ścieżek. Jeżeli i Wam przyjdzie kupić zastępczą na "allegro" (bo w sklepach nieobecna), to powinna być szesnastopinowa, typu A, a więc z obu zakończeniami po tej samej stronie, długość optymalna 15 cm.
Nie ma jednak złego, co by na dobre nie wyszło. O ile taśma fabryczna była nieodwracalna, o tyle substytut mogłem na próbę podpiąć do lasera kolejno obiema końcówkami - i odsłuchując w pętli detektora wybrać orientację lepszą.
Podczas gdy jednak taśma oryginalna była dogodnie wygięta, w przypadku substytutu musiałem nadać kąt 90 stopni własnoręcznie, potem zaś zabezpieczyć jego trwałość poliwinylową taśmą izolacyjną. Przed naklejeniem docelowym kilku przygotowanych kawałków ustaliłem odsłuchowo każdego z nich kierunkowość i pożądaną orientację: czy to w poprzek, czy też wzdłuż przebiegu ścieżek taśmy połączeniowej.
Wszystko to, oczywiście, przy tejże nadal podpiętej do lasera, a całej tej kombinacji w objęciach detektora. Zajęcie dość kreatywne: odsłuchowe ocenianie różnic brzmieniowych muzyki - do tego nawykłem od dawna. W zależności jednak od coraz to innych eksperymentalnych usytuowań odcinków taśmy izolacyjnej - i koniecznej przy tym uważności, żeby przyklejać na próbę tylko z lekka, nie zaś ostatecznie - wyzwanie dla moich niezręcznych palców...
Następnie pozostawało tylko podpięcie podwiniętej taśmy łączącej do końcowego gniazda - oraz nasmarowanie zębatek i powierzchni ślizgowych olejem silikonowym (optymalny dla elementów z tworzywa, w sklepach brak, dostępny na "allegro") - i już byłem gotów nadziewać laserową kombinację na krellowski prowadzący drążek...
Ale stop, Jurku, nie tak prędko!
Przyszło mi do głowy odsłuchać najpierw brzmienie dwóch możliwych orientacji owego wałeczka. W tej intencji na warsztatowym stole ulokowałem cały odtwarzacz - i teraz jego całość oplotłem wokół detektorową pętlą. Całkowicie wysunięty wałeczek ulokowałem prowizorycznie na korpusie mechanizmu przesuwu, równolegle do pozycji, jaką zajmie docelowo, kiedy zostanie już przetknięty przez otwory przewodzące. Obecnie zaś, na próbę, w dwóch możliwych kierunkowych orientacjach. Różnica brzmieniowa była wydatna - i zachęciła do odsłuchów przy składaniu dalszych.
Jeszcze zatem najlepiej brzmiące rozlokowanie wszystkich śrubek wykręconych wcześniej przy odtwarzacza rozmontowywaniu!Najpierw lokalizacja każdej z nich indywidualna - potem jeszcze korekty poprzez ewentualne roszady...
Powoli, cierpliwie, nie było pośpiechu, odtwarzacz nie spieszył się do modusu aktywnego, w na razie pasywnym też było mu dobrze. W objęciach detektora niczym w ramionach idealnej kochanki, czułych, a zarazem cierpliwych...
Komentarze
Prześlij komentarz