od Jurka:


84. Czy sztuczna inteligencja jest kierunkowa?



Wczoraj z wieczora, zajrzawszy  kontrolnie na bloga, odkryłem komentarz Nieznanego, jako "oczekujący na moderację". 

W normalnym trybie opublikowałbym go wstecznie pod wpisem 83., któremu był poświęcony, zdecydowałem się jednak zacytować  w głównej treści następnego, czyli niniejszego. A to dlatego, że temat kierunkowości jest w blogu wiodącym, też w podzięce za czytelnika tak aktywne zainteresowanie  - i jako wyraz uznania dla takiej aż dociekliwości.

Na początek więc jego pytania pod adresem sztucznej inteligencji i jemu udzielone jej odpowiedzi. Wszystko to przytaczam w pełnej rozciągłości, wprowadzenie kursywy - dla odróżnienia od stwierdzeń moich - jest jedyną moja ingerencją.


Oczekujące na moderację. Nieznany skomentował(a) post "(Bez tytułu)"

6 godzin temu

A ja spytałem SI i dostałem taka odpowiedź:


Najpierw zadałem SI Twoje pytanie, a potem podrążyłem temat:


Czy występuje kierunkowość brzmienia łączących system audio przewodów, zarówno ich przewodników, jak i dielektryków?


Tak, przewody audio mogą mieć pewne cechy kierunkowości brzmienia, zarówno jeśli chodzi o przewodniki, jak i dielektryki.


Kierunkowość przewodników: Przewodniki wewnątrz kabli audio są zwykle wykonane z metalu, takiego jak miedź lub srebro. W przypadku wielożyłowych kabli audio, każdy przewód może mieć inny kierunek skręcenia. Te skręcone przewody mają właściwość kierunkową, która może wpływać na brzmienie. Niektórzy twierdzą, że kierunek skręcenia przewodów może wpływać na separację kanałów, scenę dźwiękową lub detale dźwięku. Jednak takie efekty są zwykle subtelne i trudne do zauważenia.


Kierunkowość dielektryków: Dielektryki to materiały izolacyjne stosowane wokół przewodów, które oddzielają przewodnik od zewnętrznego środowiska. Niektóre dielektryki, takie jak polietylen czy teflon, mogą mieć określony kierunek, w którym dźwięk przechodzi przez nie. W teorii, zmiana kierunku dielektryka może wpływać na impedancję lub tłumienie sygnału audio, ale efekty te są zwykle minimalne i mogą być trudne do usłyszenia.


Warto zaznaczyć, że kierunkowość brzmienia przewodów audio jest tematem kontrowersyjnym. Nie ma jednoznacznych dowodów naukowych potwierdzających znaczący wpływ kierunkowości na jakość dźwięku. Większość różnic w brzmieniu wynika raczej z różnic w konstrukcji przewodów, jakości materiałów czy technik produkcji, niż z samej kierunkowości przewodów.


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Czy są dowody na kierunkowść brzmienia ?


Temat kierunkowości brzmienia przewodów audio jest przedmiotem dyskusji i kontrowersji w społeczności audiofilskiej. Istnieją pewne teorie i twierdzenia dotyczące kierunkowości, ale brakuje jednoznacznych dowodów naukowych potwierdzających jej istnienie.


Niektórzy producenci i entuzjaści audio twierdzą, że przewody audio mają określoną kierunkowość brzmienia i że zamiana kierunku przewodów może wpływać na jakość dźwięku. Twierdzenia te często opierają się na subiektywnych doświadczeniach słuchaczy i testach, które nie są zawsze naukowo kontrolowane.


Jednak badania naukowe przeprowadzone dotychczas nie potwierdzają istnienia kierunkowości brzmienia przewodów audio. W 1996 roku firma Audio Precision, producent sprzętu pomiarowego dla przemysłu audio, przeprowadziła badania na temat kierunkowości brzmienia przewodów i nie znalazła żadnych istotnych dowodów na jej istnienie. Inne badania również nie potwierdziły istotnego wpływu kierunkowości na jakość dźwięku.


Warto zauważyć, że subiektywne doświadczenia i przekonania mogą wpływać na sposób, w jaki odbieramy dźwięk, co może prowadzić do przekonania o istnieniu kierunkowości brzmienia. Jednak brak potwierdzenia naukowego oznacza, że kierunkowość brzmienia przewodów audio nadal pozostaje w sferze kontrowersji i osobistych preferencji.


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Jeżeli nie ma na to dowdów, to dlaczego w poprzedniej odopwiedzi napisałaś, że jest kierunkowość brzmienia ?


Przepraszam za zamieszanie. Moja poprzednia odpowiedź mogła być nieprecyzyjna. Chciałbym sprostować, że istnieją niektóre twierdzenia i poglądy na temat kierunkowości brzmienia przewodów audio, ale brakuje naukowych dowodów, które by potwierdzały istnienie takiej kierunkowości.


W mojej wcześniejszej odpowiedzi chciałem przedstawić różne punkty widzenia i poglądy na ten temat. Wspomniałem, że niektórzy twierdzą, że istnieje kierunkowość brzmienia przewodów audio, ale jednocześnie zaznaczyłem, że takie efekty są zwykle subtelne i trudne do zauważenia.


Przepraszam za niejasność i mam nadzieję, że teraz jest jasne, że nie ma jednoznacznych naukowych dowodów potwierdzających kierunkowość brzmienia przewodów audio.



Koniec kursywy - i komentarza Nieznanego, teraz znowu antykwa - i znowu ja, wątki zaś dwa. 

Sztucznej inteligencji i - najpierw - kierunkowości. 

Istotę tej ostatniej, choć tylekroć już opisaną, zrekapituluję raz jeszcze; może niektórzy czytelnicy nie są dotąd przekonani. A może na użytek nowych, jeżeli - witam! - pojawili się takowi; wszystkich zaś już wszystko wiedzących zachęcam do po prostu przeskoczenia owego wątku - aż po słowa: "ale ja tego tekstu".

Zarówno każdy przewodnik, jak i dielektryk, mogą być zorientowane - w stosunku do przebiegu prądu/sygnału - w kierunku brzmienia lepszego lub gorszego. U zarania blogu obrałem dla nich skrótowce KLB i KGB - trochę w przekornej intencji skojarzenia tego drugiego z kryptonimem pewnych służb mocarstwa leżącego od nas na wschodzie, które to służby też były niepiękne - co do zaś różnic napisałem: 

"Po pierwsze, w barwie. Są jak olej i akwarela: KLB soczysty, KGB blady. Po drugie, w definicji. KLB czysty i zwarty. KGB brudny, wymęczony; nawet cisza brzmi niespokojnie; niskie tony fortepianu mają mniej fundamentu i potęgi; sybilanty i "przeszkadzajki" syczą; perkusja sprawia wrażenie niedobitej - jakby ręka uderzając zarazem się cofała...

Proszę powiedzieć "a" jak "As" czy "Ala". Następnie zaś "a" na wdechu - jak wtedy, gdy coś nas zdziwi lub przestraszy. Tak właśnie brzmi KGB: muzyka na "ssaniu". Dająca odczuć to właśnie, że sygnał napotyka na swojej drodze przeszkody…

Co gorsza, poszczególne częstotliwości pokonują je z różną skutecznością, czego efektem są - po trzecie - zakłócenia koherencji czasowej, zgodności fazy. Instrumenty są gorzej ze sobą zsynchronizowane, pogarsza się wybrzmiewanie, rytm staje się bardziej monotonny, wysokie tony uciekają ze sceny muzycznej w przestrzeń na boki...

Przede wszystkim zaś przestaje być wyraźnie słyszalna intonacja. Jest to nadal kompozycja - jako zbiór tonów odpowiadających nutom partytury. Jednak przekaz o interpretacji utworu przez wykonawcę - styl, rytm, dynamika, artykulacja - staje się mało czytelny, czasem wręcz zafałszowany."

Precyzowałem wielokrotnie, też we wpisie poprzednim, że o ile różnica brzmieniowa pełna - i obrazująca właściwą istotę zjawiska - występuje w przypadku materiałów jednorodnych (przewodnik "solid core" i na nim pojedyncza izolacja), o tyle przyćmiewa ją nieco fakt skomplikowania budowy: poszczególne elementy składowe mogą mieć kierunkowości przeciwstawne, wówczas zaś ostateczny jest wypadkową wektorów cząstkowych . 

Nawet jednak w tym przypadku różnica orientacji jest słuchowo łatwo stwierdzalna - jeszcze zaś dalej idzie czułość uszu wytrenowanych. 

I tak w wiodącym gronie członków dawnego Klubu (Jarek "Sir", Krzysiek O., Wiesiek S.) orzekaliśmy o skutkującym lepszym brzmieniem zorientowaniu mebli i wszelkich elementów wyposażeniowych pokoju odsłuchowego, a nawet połączonych z nim innych pomieszczeń (przykładowo, nawet o orientacji na półce bocznej pojedynczej płyty winylowej albo - zbitką stron lub grzbietem - książki, czy też  frontu zwisu ręcznika za otwartymi drzwiami łazienki), selekcjonowaliśmy pod tym samym względem skręcające komponenty śrubki, orientowaliśmy leżące luzem na podłodze, a do sieci nawet niepodpięte, kable.

Nie będąc wprawdzie w tej kwestii kompetentny (kto jednak jest, no kto?), upatruję jako główną przyczynę kierunkowe zróżnicowanie struktury cząsteczkowej, powstałe w przebiegu procesów produkcyjnych (wyroby z metali, tworzyw i tkanin) - czy też procesów naturalnych (drewno wzrastającego drzewa, jego słoje, włókna, sęki); dodatkowo zaś znaczenie mają ukształtowanie zewnętrzne oraz geometria szczegółów konstrukcji (przykładowo splotów).

Jak zaś ilustrują przykłady, kierunkowość towarzyszy nie tylko przebiegowi prądu elektrycznego, jest także atrybutem zaindukowanego pola elektromagnetycznego, też pola energii mechanicznej, a również akustycznej. 

Szczególnie zaś pod kątem tej ostatniej dopowiadam dla ułatwienia percepcji inną jeszcze aniżeli "ssanie-pchanie" parę pojęć obrazujących: odczujcie skutki różnicy ukierunkowania jako kontrast akustycznej kompresji i dekompresji, zgęszczenia i rozgęszczenia powietrza. 

Umiejętne zbalansowanie ich w każdym miejscu pomieszczenia odsłuchowego oraz w każdym reszty mieszkana (poprzez usunięcie lub dodanie jakiegoś detalu wyposażeniowego - dowolnego, a nie wyłącznie dedykowanego ustroju akustycznego - oraz właśnie optymalną jego kierunkową orientację) ma znaczenie nie tylko lokalne, w postaci likwidacji bańki pogłosu lub odwrotnie: braku wybrzmiewania, lecz również dla brzmienia całego systemu. W samym zaś pomieszczeniu odsłuchowym przede wszystkim dla równowagi pomiędzy kanałami. 

Niech oklaski na "High Life" z  "Jazz at the Pawnshop" brzmią równie intensywnie po obu stonach sceny - w tym przypadku też z jej środka, a już na pewno tam właśnie, w "dead center" niech lokalizują się skrzypce Anne-Sophie Mutter w "Meditation" z "Carmen-Fantasie"; to były oczywiście tylko przykłady, czytelnicy mogą ciągnąć listę bez końca...


Ale ja tego tekstu nie mogę, co do zatem SI (zmieniając temat i witając tych, którzy przeskoczyli i doskoczyli), to w intencji zapytania jej o cokolwiek na próbę, zdecydowałem się na coś moim zdaniem prostego, tak przy tym dla mnie oczywistego jak kulistość ziemi. 

Uzyskaną odpowiedź opublikowałem nie jako argument za istnieniem kierunkowości - co byłoby dla mnie wyważaniem drzwi otwartych - ale jako ciekawostkę; sam dowiedziałem się o aplikacji niedawno i świeżo ją zainstalowałem, wczesne zaś opinie na temat jej przydatności były podzielone.

O ile na podstawie repliki wartościowałem kompetencje SI - z pewnymi zastrzeżeniami - pozytywnie, o tyle udzielona na to samo pytanie "Nieznanemu" zmusza do oceny tej rewizji.

I tyle - howgh! - generalnie, teraz szczegóły.

Na początek relacja osoby z grona pracowników naukowych berlińskiej uczelni, że w przypadku rosnącej liczby prac studenckich 

przypuszczają autorstwo SI. Gdy chodzi o podejrzenie plagiatu, mogą przepuścić dwa teksty przez porównujące programy.  Stawiając jednak kilkukrotnie identycznie zadanie przed sztuczną inteligencją, otrzymują treści odmienne, skoro zaś nigdy identyczne z rzekomo autorskimi studenta, są w efekcie bezradni (i autentyczność jego wiedzy mogą zweryfikować dopiero w warunkach egzaminacyjnych).

Wyobrażam sobie zatem, iż SI penetruje pod kątem postawionego przed nią problemu chmurę internetową - na obecnym jednak etapie rozwoju nie kompletną, lecz pewien jej wycinek: może tylko do "stopnia nasycenia", który uznaje sama za wystarczający? 

Przy czym wycinek każdorazowo odmienny (przykładowo w konkretnym przypadku raz pojawiła się, raz zniknęła kluczowa kwestia ukształtowania  struktury krystalicznej w trakcie procesów wytwórczych). Może w zależności od rodzaju serwerów, na które SI natrafia i przeszukuje w pierwszej kolejności? A może ma również znaczenie adres komputerowy, spod którego nadeszło pytanie?

Wyobrażam sobie eksperyment taki, że ponownie zadaję to samo z mojego, zarazem zaś czyni to samo - raz jeszcze, a potem i po raz trzeci - ze swojego "Nieznajomy", a może i któryś z czytelników innych; porównalibyśmy meritum wszystkich odpowiedzi. Wyobrażam to sobie, ale nie miałbym ochoty.

Natomiast ewidentne, iż posiadany wycinek wiedzy - choć ograniczony i przypadkowy - SI poddaje następnie porządkującym go  procesom kognitywnym i adekwatnie formułuje odpowiedź. I to w dowolnym języku, przy czym zaawansowane algorytmy wyposażają ją w kompetencje lingwistyczne, gramatyczne, ortograficzne, ba: nawet interpunkcyjne, i przed tym chylę czoło!

Za wcześnie jednak na nadzieję, że - przykładowo - SI rozwiąże tajemnice kosmosu lub też wynajdzie skuteczne leki na nowotwory. Może istotnie, dopiero jednak, kiedy uzyska dostęp do wiedzy wszelkiej, może też wyposażona zostanie w algorytmy dające jej zdolność myślenia abstrakcyjnego, a może również uczuć - w tym empatii. 

Niewykluczone jednak, że wrogości do swoich kreatorów, mam na myśli nas, ludzi, bądźmy na wszystko otwarci!


Wyrywkowo, dostrzegam już obecnie pewien potencjał szkodliwości.

Nastąpi teraz wątek wprawdzie incydentalny i znikomej wagi - jednak nastąpi. 

Jako porada dla czytelników ewentualnie konstruujących akurat jakieś interkonekty. 

Poprawka, że nie jakieś tam, lecz konkretnie w formie splotu dwóch przewodów, minusa i plusa - i takie wykonywałem akurat ja. SI zaś zapytałem - i znowu kontrolnie - jaki kierunek splatania zaowocuje lepszym rezultatem dźwiękowym. 

Odpowiedziała, że przeciwny do ruchu wskazówek zegara, przez co zrozumiałem, że w lewo. Podczas gdy wszystkie moje konstrukcje dotychczasowe brzmiały - i brzmi aktualna - lepiej przy odwrotnym; przy czym przewagę można opisać w kategoriach efektów właśnie lepszej kierunkowości.

Wprawdzie nie totalnie - przy założeniu oczywiście, że KLB plusa zorientujemy zgodnie z przebiegiem przekazu od źródła do odbiornika, minusa odwrotnie - niemniej lepszej wyraźnie; skąd więc różnica?

Mieć może znaczenie kierunek skrętu składających się na kabel żyłek (ewentualnie odmienny w przypadku użycia dla plusa i minusa produktów różnych), też jego forma geometryczna w wyjściowej fazie odwijania ze szpuli - od tego zależny może być potem stress splatania. Ewentualnie ma coś do powiedzenia reguła - w polu elektromagnetycznym - prawej ręki...

Nie wiem, proszę pamiętać, że nie posiadam technicznych kompetencji. Wyłącznie uszy - i gotowość przeprowadzania eksperymentów. 

W opisywanej zaś sytuacji przydatny jest ów udokumentowany na zdjęciu.

Zamiast sporządzać dla porównań dwie wersje interkonektu, różnoskrętne, skonfrontujmy brzmienie odmiennych kierunków splatania przepuszczając sygnał muzyczny z detektora (wpis 3.) - podpiętego do końcówek kawałka przewidzianego jako materiał kabla,

zakręcającego powrotnie w najdalszym punkcie (w przypadku natomiast użycia kabli odmiennych byłoby to miejsce ich połączenia).

Skoro już przy tym temacie, a nadal odbiegając od właściwego, znaczenie przy konstruowaniu takiego łącznika ma ilość przecinających się węzłów. W moim aktualnym przypadku najlepiej zabrzmiała - przy długości 1,5 m - liczba 28, ale poszukajcie dla siebie najstosowniejszej. Kolejna porada praktyczna: po docelowym już opatrzeniu początku interkonektu wtykiem CINCH, do wtyku końcowego dolutujcie tylko przewód minusowy, końcówkę zaś plusowego zwierajcie z pinem próbnie, każdorazowo zmieniając ilość oplotów. Kiedy znajdziecie się w sferze odsłuchowo akceptowalnej, nawet pojedynczy czynił będzie czynił różnicę brzmieniową fundamentalną. W kategoriach substancjalności dźwięku, przestrzenności, kontroli, swobody, nasycenia powietrzem oraz tempa. Przy czym poprawa jakiegoś parametru może łączyć się z pogorszeniem innego, wskazane jest wnikliwe wyważenie preferencji - choćby subiektywnych - przed sięgnięciem ostatecznym po lutowniczą kolbę...


No to porada była, o sztucznej inteligencji było, o kierunkowości było, czas więc zakończyło; jeszcze tylko tytuł jakiś stosowny...

Skoro jednak temat ten sam co poprzednio, to może i tytuł powtórzyć? 

Może tylko wstecznie wyjaśnić, że zanim teraz zrobiło się tak głęboko i tak poważnie, był on oryginalnie sformułowany przekornie. Oczywiście, że SI nie okazała się kierunkową, a jedynie - w świetle udzielonej mi odpowiedzi - za kierunkowością się opowiedziała. Choć niejednoznacznie, taka była jednak wypadkowa tekstu, przy skomplikowanych wektorach cząstkowych treści (w tym miejscu nie mogę się powstrzymać przed użyciem nazewnictwa z moich analiz zjawiska). 

Skoro jednak raz przyjąłem żartobliwą konwencję, to niech pozostanie - tyle że ten sam tytuł trzeba teraz sformułować jako pytanie...

Nachodzi jednak refleksja o pytania właściwość - tego postawionego przeze mnie oryginalnie, przez Nieznanego zaś powtórzonego. Każde bowiem dotyczące istnienia implikuje zarazem kwestię dowodów. 

Sam fakt, że nie dostarczyły żadnych - tu zdaję się na relację SI - badania niejakiej firmy Audio Precision, nie wyklucza wszak możliwości istnienia jakichkolwiek. Z drugiej zaś strony, pamiętam informację w materiałach firmy Supra, iż pod jakimś tam super-mikroskopem są w stanie obserwować w swojej miedzi (ponoć zaś szwedzka najlepsza!) orientację kryształów kierunkową - i to dało im asumpt do opisywania jako takie przewodów własnej produkcji. 

Może to jednak tylko chwyt reklamowy, nie wiem, niech więc moja niepewność dotyczy symetrycznie badań firm obu. 

Prawdę jednak mówiąc, nie są dla mnie istotne badania żadne. 

I tak, dociera to do mnie aktualnie, właściwsze byłoby pytanie inne: czy mianowicie zmiany orientacji przewodników i izolatorów są słuchowo zauważalne. 

Wówczas sam fakt ich słyszalności byłby jedynym dowodem wymagalnym, byłby zarazem wystarczającym. 

Tak samo jak na pytanie, czy - przykładowo - piękny jest Chopina Nocturn Nr. 1 b-moll, odpowiemy wszyscy,  że owszem, ponieważ słuchając go mamy piękna odczucie (!)  - i jest to tegoż piękna uzasadnieniem przekonywującym.

Również, nadal przykładowo, na zmartwychwstanie Chrystusa nie dostarcza Biblia dowodów jakichkolwiek poza relacją, że ukazał się Matce, Marii Magdalenie i uczniom - a jednak wiara w to legła u podstaw i jest dogmatem religii. 

Wystarcza zatem świadectwo zmysłów: oczu lub uszu - dla nas zaś, audiofilii lub melomanów, właśnie to drugie powinno być decydujące...

 

W trosce jednak o rzetelność tego wpisu przyznaję, że mam w tym miejscu kłopoty. 

W praktyce bowiem dawnego Klubu natykaliśmy się wielokrotnie na osoby - spoza wprawdzie naszego ścisłego kręgu - nie będące w stanie usłyszeć deficytów niewłaściwego ukierunkowania.

Osobiście przeżyłem wielokrotnie, iż ktoś siedzi na czerwonej kanapie... żadna metafora, po prostu ma taki kolor kanapa w jednym z moich pomieszczeń odsłuchowych... no więc ktoś siedzi, ja natomiast stoję i coraz to do sprzętu podchodzę, i coraz to coś tam w ukierunkowaniu jakiegoś detalu zmieniam na brzmieniowo gorsze, gorsze na tyle, że zaraz skręcają mnie wnętrzności, od zaś osoby na kanapie spodziewam się okrzyku Archimedesa...

Też siedział, choć nie na kanapie, lecz w wannie, i tam właśnie olśniło go zrozumienie konkretnego problemu (co miało w konsekwencji sformułowanie pewnego prawa).Tu jednak ani olśnienie, ani "Eureka!", zazwyczaj tylko mina zakłopotana - i "czy mógłbyś powtórzyć to poprzednie?" zapytanie. 

Po czym kolejne powtórzenia nie kładą kresu niepewności, niezdecydowaniu. 

W takich to przypadkach pocieszałem, że w tle niekoniecznie deficyt słuchowo-umysłowy, a może nawet, odwrotnie, posiadanie jakiegoś mechanizmu kompensacyjnego, ekstraordynaryjnego. I że nawet to fajnie, bo pozwala cieszyć się brzmieniem winyli direct-to-disc Sheffield Labs, czy też śpiewu, przykładowo, Norah Jones, o której można powiedzieć, że artystka świetna, ale już nie da się tego samego o technikach dźwięku ją nagrywających - no właśnie, tak samo jak wspomniane winyle, w kierunkowo ssącej przeciwfazie.

Zarazem jednak nie mogę wykluczyć przy testach tego rodzaju współdziałana pewnego mechanizmu psychologicznego. 

Probant bowiem, któremu poprawę kierunkowości demonstrujemy, może czuć się poddany oczekiwaniu pod swoim adresem automatyzmu wyrażenia opinii pozytywnej. Subiektywne zaś wrażenia, zwłaszcza kogoś o guście niewysublimowanym, mogą być mieszane. 

Jako punkt wyjścia przywołajmy tutaj rozważania wpisu 51. Otóż zwolennicy "gorzkiego migdału w cieście" mogą się zdarzyć nawet pośród osób będących w stanie wyróżnić kierunkowość totalną, także na forum Klubu bywały na ten temat kontrowersje. 

W przypadku natomiast eksperymentów opisanych dokonuję wprawdzie zmian pogarszających kierunkowość radykalnie - ale i tak mogących być wartościowanymi ambiwalentnie. 

Bo powiększa się wszak scena - jednakże w efekcie rozfazowania, też dlatego większy rozrzut tonalności, większa ilość wątków - bo każdy gra sobie z osobna, i to w czasie nieskoordynowanym. Dyskwalifikujące wytłumaczenie zatem na wszystko, w odczuwalnym jednak rezultacie dzieje się więcej, pobudzone zostają bardziej żywiołowe reakcje - "emocja plus" po prostu!

I to działa - skoro była Biblia, to teraz dodajmy grecką mitologię - jak uwodzący śpiew syren prowadzących żeglarzy na śmiercionośne skały.

I w takiej to sytuacji - mieszanych doznań i nieadekwatnego do nich domniemanego oczekiwania - probant woli wycofać się na bezpieczną pozycję: różnicy nie słyszę i dajcie mi spokój!

Zważywszy na to wszystko, nie podjąłbym się oceny proporcji ilościowych pomiędzy kierunkowość słyszącymi i nie będącymi rzeczywiście ku temu w stanie...

Łatwiej natomiast: pomiędzy tymi, którzy wierzą i tymi, którzy nie... 

Choć i tu czynniki niekoniecznie obiektywne są istotne. 

Z jednej strony aprobata czasopism branżowych - może z przekonania, ale tam też reklamy, a produkty opatrzone strzałką muszą  zostać sprzedane.

Z drugiej przeważająco negatywne opinie na sieciowych forach audiofilskich - a przecież piszący to nasi, na sposób jak kibice tego samego piłkarskiego klubu...

W efekcie jest pół na pół, kraj nasz podzielił się na dwa, wobec siebie wrogie, obozy.

I tak, przykładowo, wyłuszczając jakieś tam argumenty, wiem z góry, że do pewnej bańki przekonań wpuszczone nie zostaną...


Oceniając zaś udzieloną Nieznanemu bałamutną odpowiedź SI w kontekstach różnych, trzeba zatem również w następującym: iż poprzez swój symetryzm może przyczynić się przynajmniej do złagodzenia konfliktu, ewentualnego położenia jemu kresu - może?, może kiedyś w przyszłości? - na sposób jakiś demokratyczny i pokojowy. 

Zapobiegając zaś krwawemu przeniesieniu go na ulice i barykady.

I może jest w tym zamysł SI głębszy?

A zarazem dowód na jej - jednak! - inteligencję...






 


 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wprowadzenie