Posty

Wyświetlanie postów z czerwca 10, 2018
od Jurka: 6. Cynowe kompozycje Już powyższy zasób spoiw - choć przydałoby się ich więcej - daje mi możliwość kształtowania dźwięku posiadanych komponentów.  Na przykład wzmacniacza: poprzez wymianę rodzaju cyny w kilku strategicznie dobranych punktach lutowniczych na płytce. Równie ważne, że mogę przy tym wyrównać odmienność brzmieniową dwóch kanałów - stosując dla nich cyny odmienne (często Stannol i ołowiową Naim - „na krzyż”, korygująco). Procedura komplikuje się, kiedy sporządzam kable. Zawsze przy tym wpięte pomiędzy krokodylki detektora - i przy sygnale muzycznym przez nie przepływającym… Napiszę w przyszłości o kryteriach doboru przewodów i wtyków: pod względem brzmienia materiału i - tutaj też o sposobach skorygowania - kierunkowości. Na razie opisuję samą czynność lutowania …    Poprzedzona jest ocynowaniem końcówek (najlepiej, powtarzam, Stannolem) i przyłożeniem ich „na styk”. Tak, by „grała muzyka”. Następnie dotykamy punkt styku różnymi drutami cynowymi i
od Jurka:  5. Jaka cyna? Nr 1. Stannol HS-10. Skład: Sn60Pb39Cu1.  Niemiecka. Kupiona w „conradzie”. Technicznie perfekcyjna: łatwa topliwość, równomierna rozlewność , mało pozostałości. W stosunku do „nic” - czyli połączenia bezpośredniego krokodylków - brzmi bardzo podobnie: intonacja, akcenty, tempo, pauzy, tonalność. Ta ostatnia z małym tylko zniekształceniem: „kanciastością” górno-średnich tonów (głównie słyszalną w prawej ręce fortepianu). Mankamentem natomiast większym jest - w porównaniu z „nic”  - zabrudzenie, zredukowana transparentność.  W sumie spoiwo przydatne zarówno dla zastosowań samoistnych, jak również w cynowych „kompozycjach” (o których potem).  W tych ostatnich jako dodatek - tonalnie czy też intonacyjnie korygujący lub dopełniający. I wreszcie jako najbardziej ze wszystkich przydatne do wstępnego - przed lutowaniem - ocynowania elementów.  Pozostaną czyste, własny zaś dźwięk Stannola w takiej ilości użytego da się łatwo „przykryć” brzmieniem cyny inne