Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2021
Obraz
od Jurka: 69. Balansujemy Wpis ten nie jest kontynuacją instrukcji konstruowania regulatora głośności - o tym w następnym, teraz dygresja. Temat pojawił się niespodzianie, na skutek zbiegu okoliczności. Miałem przyjemność przeprowadzić odsłuchy w towarzystwie dwóch wizytujących; pomimo antycovidowych maseczek rozpoznałem w nich znajomych, którzy założyli świeżo firmę mającą produkować - co za zbieżność! - regulatory głośności. Ich prototyp odmienny jednak od konstrukcji mojej, z którą miał zostać porównany. Po pierwsze, transformatorowy, po drugie, podczas gdy mój single-ended - ich zbalansowany. Słuchaliśmy poprzez mój system referencyjny, tyle że miejsce przynależnego doń kompaktu single-ended zajął wypożyczony z systemu pomocniczego, z wyjściami w technologiach obu. To samo dotyczy wejść mojej referencyjnej końcówki mocy, możliwe więc było przepinanie pomiędzy gniazdami tych samych komponentów, jedyną zmienną były interkonekty. Każdego rodzaju po dwie pary, wszystkie zacnej jakości
od Jurka: 68. Część 6. Kiedy obudowa regulatora wyposażona już w potencjometry i gniazda, pozostaje tylko wlutować wewnętrzne przewody; stwierdzenie oczywiste, ale nieoczywisty wybór. Przeglądam w myślach i pamięci poznane i słyszane z kategorii  "highest-end", najdroższych i ezoterycznych: brzmiały w jakichś aspektach wybitnie, w innych nienaturalnie.  Raczej więc zszedłbym piętro niżej, tam "chassis wire" Cardas, czy też dwa piętra, ku pojedynczym żyłom wyplecionym z niektórych przewodów, które to, choć nie high-endowe, brzmieniowo wyważone lub też muzyczne - z produktu na produkt akcent na jedno lub drugie. Nie precyzując typów wymieńmy sieciówki  Belden oraz głośnikowe Monster - i mowa o nich jeszcze będzie. Natomiast już nie, bo wyłącznie w tym miejscu, o pojedynczych żyłach z głośnikowego Kimber PR (czyli tego z poliwinylową izolacją; w przeciwieństwie do TC, który w teflonie i chłodny, my zaś pocałunku Królowej Lodu nie chcemy, choćby nawet Charlize Theron, j
od Jurka: 67. Teoria wszystkiego. Czytelnicy oczekujący konkretów niech sobie lekturę odpuszczą.  Owe jeszcze będą, aczkolwiek blog chyli się ku zmierzchowi, niczym życie czy też słoneczko na niebie. Planuję opis finalny konstrukcji regulatora, też opisy poprawek głośników i Linna - i nawet  chciałem o tym już teraz. Czas jednak najwyższy na powrót do wątku zasygnalizowanego w „Bakterie", na tam zapowiedzianym "wyższym poziomie"... Dotąd, przyznam, zwlekałem.  Zrodziła się refleksja, że co orientacji zamierzonego pytania, właściwsze zamiast "wyżej" byłoby "głębiej". I pojawiły się wątpliwości. Czy jest sens stawiać drążące pytania, na które i tak brak odpowiedzi? Zachowywać się jak Kubuś Puchatek  sprawdzający uparcie obecność Prosiaczka w norce - pod tegoż nieobecność ewidentną ("im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było")?  Ale pocieszyłem się w końcu, że skoro akceptujemy słodką naiwność misia, to może