od Jurka:

38. Po kolei

A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei, jak kamienie przez Boga rzucone na szaniec - z tych słów wieszcza wyłącznie określenie następstw czasowych tutaj adekwatne. 
Bo nie patos - niechętnie na naszym blogu widziany! 
Ani też punkt docelowy - nie o śmierci nam bowiem myśleć, lecz o wieczystej szczęśliwości, kiedy już doskonałość brzmieniową naszych systemów audio osiągniemy!

Po wzmacniaczu czas - i będzie to etap drugi - na optymalizację wielu komponentów różnorodnych; przy wspólnym jednak mianowniku. Tymczasowym nieuwzględnianiu wpływu pomieszczenia i kontekstu docelowego systemu. 
(Optymalnym byłoby więc zastosowanie dedykowanego zestawu kontrolnego opisanego w odcinku „Detektor”; oczywiście jednak, że możemy skopiować go w oparciu o nasz już zoptymalizowany wzmacniacz oraz ten z głośników - w tej fazie jeszcze nie zmodyfikowanych -  który mniej „ssie’’.) 
Co do poczynań, to aktualne pozostają wcześniejsze zalecenia, w niektórych jednak przypadkach dojdą specyficzne. 
W przyszłości opiszemy je w odniesieniu do korektora gramofonowego i tunerów. 
W odcinku zaś już następnym - do pasywek.  Łącznie z porównaniem kilku potencjometrów, elementu będącego takich konstrukcji sercem. 
(Wyprzedzająco zaś reprodukcja u dołu fotografii przedwzmacniacza Martina Collomsa - za EAR, dodatkiem do HiFi-Choice z listopada 1994; wnikliwy czytelnik rozpozna produkt firmy Alps.)
Kolejny przypadek szczególny to odtwarzacz kompaktowy. Na etapie ustalania kierunkowości jego elementów wykorzystujemy sygnał z innego kompaktu. Następnie musi być strojony jako już aktywny: optymalizujemy brzmienie lewego kanału - potem zaś próbujemy dopasować doń prawy. Tutaj nacisk na „próbujemy”; niestety, nawet jako Klub nie jesteśmy wszechmocni; w jednym z kolejnych odcinków szczegółowiej się przyznamy… 
Także poza kontekstem docelowego systemu optymalizujemy kable: interkonekty i sieciówki. Ich brzmienie i kierunkowość oraz - co jeszcze ważniejsze - identyczność obu tych parametrów w obrębie par. Sięgnijmy po wcześniejsze tuningowe porady; jeżeli zaś konstruujemy produkty własne, nie zapominajmy, że wybór cyny jest dla brzmienia równie ważny jak przewodów i wtyków.
I wreszcie również poza systemem rozpoczynamy pracę nad głośnikami. Wykorzystując - także w tym przypadku - sygnał wyłącznie lewego kanału i w izolacji od systemu, staramy się o ich tonalne i kierunkowe podobieństwo (z powodu tylko częściowo kompensowalnych rozbieżności skrzyń, przetworników i zwrotnic nie osiągniemy w tej fazie identyczności). Relacja nastąpi.

Etap trzeci: wstępne ustawienie mechaniki gramofonu - w izolacji od systemu, może wyniesionego do innego pomieszczenia: gdzie wygodniej  schylić się, nawet położyć. Opiszemy na przykładzie LP12. 

Etap czwarty: wszystkie powyżej wymienione komponenty zostają wprowadzone - jeśli nie tam były tiunowane - do pomieszczenia docelowego. Prowizorycznie rozmieszczamy je odpowiednio do lokalizacyjnych preferencji; również doraźnie - uwzględniamy wskazania producentów. I tak czerwono oznakowane kable i głośniki oznaczone „R” - na prawo, czarne/białe i „L” - na lewo;  prowizoryczne ustawienie głośników - według zaleceń fabrycznych (lub obiegowej wiedzy)… 
W tym kontekście moja gorzka świadomość, że ambiwalencją wpisu „Alicja w pomieszczeniu” nie przysłużyłem się podjęciu przez czytelników decyzji, co ulokować pomiędzy głośnikami. Może więc kompromisowe rozwiązanie: stolik z kilkoma półkami. Na najwyższej gramofon, na niższych komponenty inne - byle końcówka mocy (czy też integra) znalazła się najniżej, preferencyjnie bezpośrednio na ziemi. Orientację zaś „przód-tył” szkieletu stolika oraz poszczególnych półek ustalamy odsłuchowo - ku nim śpiewając…
Co do komponentów prowizorycznie rozmieszczonych, nie wyposażamy ich na razie ani w interkonekty, ani w sieciówki (jeśli niezintegrowane). 
Wyjątkiem jest okablowanie głośników, wzmacniacza, przedwzmacniacza i kompaktu. Aczkolwiek również tymczasowe, pozwala nam na komponentów tych - wreszcie! - uruchomienie. I odpoczynek przy muzyce - po trudach tej wstępnej fazy…

Etap piąty: optymalizacja sieci elektrycznej. Bezpieczników na tablicy rozdzielczej oraz - adekwatnie do rozmieszczenia komponentów - doprowadzeń kabli ściennych i lokalizacji gniazd. Zrelacjonujemy!

Etap szósty: optymalizacja akustyki pomieszczenia. 
Sięgnijcie po podręczniki - czy nawet materiały internetowe, poproście o pomoc przyjaciela posiadającego pomiarową aparaturę (wraz z umiejętnością obsługi); bowiem na blogu tematem tym się nie zajmiemy. 
Kilka tylko zdroworozsądkowych porad (część z nich będąca powtórzeniem). 
Dywanem wytłumiamy tylko część podłogi - jaką zaś, odsłuchajcie. I, równie ważne, która z czterech możliwych orientacji jest w aspekcie kierunkowym najkorzystniejsza. 
Również kierując się tym kryterium przyporządkujcie elementy umeblowania - jeśli rozdzielne - stronom pomieszczenia. 
Też odsłuchowo ustalcie ilość oraz rozmieszczenie płyt i książki - jako najważniejszych elementów pełniacych funkcję zarówno wygłuszającą, jak i rozpraszającą; decydujący jest balans. 
To samo dotyczy komponentów traktowanych wyłącznie jako rekwizyty (przykładowo antyczne tunery, szpulowce, patefony). Których nigdy nie użyjemy; z powodów jednak sentymentalnych czy prestiżowych chcemy mieć w pomieszczeniu. Życzenie to akceptowalne - jeśli „sympatyzują” z akustyką materiały ich konstrukcji, charakterystyka ich drgań, a wreszcie i kształty (produkty z lat pięćdziesiątych-siedemdziesiątych są z reguły lepsze po tymi względami od „nowoczesnych”).
Również różnice materiałowe zadecydują o wyborze ram obrazów.  Dąb - jeżeli dźwięk w pomieszczeniu niekotrolowany, sosna - jeśli brak ciepła i wybrzmiewania (unikajmy zaś brzmiącego jak tektura świerku). 
Natomiast o przyporządkowaniu obrazów ścianom pokoju musi zdecydować odsłuch. (Zaś dla doprecyzowania pomocne są oczy. Poprzez praktykę wykształca się korelacja wrażeń zmysłowych - i potrafimy przewidzieć wzrokiem brzmieniowe skutki przemieszczeń, w milimetrowej nawet skali.)
W przypadku niektórych komponentów może okazać się, że trwałe wyposażenie ich w interkonekty i sieciówki - niezależnie od doboru  i nawet przy jednostronnym tylko podłączeniu - degraduje brzmienie systemu. Kable te - w określonych lokalizacjach - rozstrajają bowiem pole elektromagnetyczne pomieszczenia. Purysta może więc wprowadzać je do pokoju odsłuchowego wyłącznie okazjonalnie, na czas danego komponentu użytkowania…

Etap siódmy: powracamy do pracy nad głośnikami. Teraz już wykorzystując również sygnał muzyczny w stereo i - kolejny z wyjątków w poprzednim wpisie zapowiedzianych - uwzględniając pozostałe subtelności różnic akustycznych pomiędzy stronami pomieszczenia.  Efekt zmierzony to ich  identyczność - na tym wyższym już poziomie w synergii jednak z głośnikami. Zostanie opisane.

Etap ósmy: powracamy do gramofonu. 
Po ponownym wprowadzeniu do pomieszczenia odsłuchowego -  tuning akustyczno-elektromagnetyczny w funkcji pasywnej.  Finalnie zaś podłączenie do systemu - i regulacje w funkcji już aktywnej. Perfekcyjne zrównanie kanałów okaże się prawdopodobnie niemożliwym; konieczne będzie - kolejny z zapowiedzianych wyjątków! - dostrojenie przy podłączeniu do korektora oraz dostosowanie - tak jak w przypadku głośników - do resztek zróżnicowania akustycznego pomieszczenia. Opiszemy.

Etap dziewiąty: finalne strojenie akustyczno-elektryczne.  
Wybór sieciówek najlepszych dla każdego z osobna komponentu i optymalnych dla każdego  gniazd zasilania - z uwzględnieniem wzajemnej tych akcesoriów synergii. 
Też przyporządkowanie stronami - prawa/lewa - w obrębie par interkonektów i kabli głośnikowych: teraz decyduje wyłącznie odsłuch, mniejsza o oznaczenia.
Ostateczne rozmieszczenie głośników - poprzez porównawcze odsłuchy. Przy zachowaniu jednak - rekomendacja Klubu! - ich równoległości wzajemnej i względem ścian bocznych pomieszczenia. Skierowanie frontów ku pozycji centralnego słuchacza degraduje bowiem naturalność sceny dźwiękowej, równowagi tonalnej i wybrzmiewania.
Natomiast ciekawostka, że pozytywnie wpływa na brzmienie systemu takie właśnie - ku słuchaczowi - zorientowanie wszelkich ulokowanych po bokach pomieszczenia, w pobliżu zaś głośników, komponentów. A nawet akcesoriów - typu dostrajające kawałki drewna.
Inaczej natomiast w przypadku wzmacniacza centralnie ulokowanego pomiędzy głośnikami - front jego powinien być do ich ścian przednich równoległy. O ścisłej zaś co do ułamków milimetra lokalizacji w głąb i boki pomieszczenia rozstrzygać musi odsłuch. Nie podejmujmy jednak ostatecznej decyzji w trakcie przesuwania. Raczej zaznaczmy kilka opcjonalnych pozycji ołówkiem na podklejonej papierowej taśmie - i potem spośród nich wybierajmy.
(Co do wyboru taśmy, całkowita dowolność. Porada jednak, że zakupiona ostatnio w jakimś supermarkecie "Classis. Auto-Fit" zarówno przymocowuje się dobrze - a i odkleja potem łatwo. Dla moralnej czystości zapewnienie, że nie jest to rekomendacja sponsorowana. Inna rzecz, że jeśli by teraz producent zechciał przelać na konto Klubu milion, gest ten zostanie mile przywitany.)
Na tymże etapie podejmujemy decyzje ostateczne w kwestii obciążenia sieci. Szczegóły zostaną opisane - min. dotyczące żarówek. W tej zaś kluczowej kwestii dodatkowo zapłaczemy i sformułujemy czarne dla nas, audiofili, przewidywania…

Etap dziesiąty: nie nastąpi! Uniknijmy ewentualnych asocjacji z mojżeszowym dekalogiem; wszystko powyższe to żadne przykazania. Po prostu Klubu życzliwe porady…




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wprowadzenie